W kategoriach I Wojna Światowa oraz II Wojna Światowa można znaleźć kilka postów opisujących losy ludzi, którzy mniej lub bardziej byli zmuszeni „spędzić” trochę czasu w przedwojennym Stettin. Bardziej precyzyjnie w przedwojennym Altdamm, gdy Dąbie było osobnym miastem obok dzisiejszego Szczecina. Kilka postów z tej kategorii znaleźć można w poniższym animowanym kafelku. W jednej z moich historii możecie przeczytać o amerykańskim lotniku, który „kisnął śmiechem” prosto w twarz oficerów szczecińskiego gestapo, kiedy ci schwytali go DRUGI raz! W Szczecinie! Ostatnio pisałem, o żołnierzach II Wojny Światowej, którzy służyli po stronie aliantów, mimo tego… że urodzili się w niemieckim Szczecinie (!). Dziś historia kolejnego żołnierza, po którym zostało tylko trochę dokumentów. Pasjonują mnie losy żołnierzy, lotników, pilotów, czołgistów, marynarzy, którzy jakąś część życia w trakcie wielkich konfliktów spędzili w Szczecinie. Zróbmy „poof” z kurzu jaki osiadł na jednej z takich postaci, niestety, która ostatnie dni życia spędziła w przedwojennym Altdamm.

Tereny na prawobrzeżu przez 200 lat były wykorzystywane jako obozy jenieckie – już w czasach napoleońskich, później w kolejnych wojnach, byli tu też powstańcy wielkopolscy, później żołnierze państw Ententy w I Wojnie Światowej i w końcu alianccy w II Wojnie Światowej. Tych było niewielu w stosunku do okresu I Wojny – dla lotników alianckich II Wojny były obozy jenieckie w innych regionach. Dziś mowa o żołnierzu, który był w tym obozie w trakcie Wielkiej Wojny. Nie wszyscy przeżyli niewolę, o losach niektórych pisałem w osobnych postach.