Częścią Nowego Warpna jest urokliwe Podgrodzie, kawałek na wschód. Niewielu wie, że na północy znajdował się hotel z restauracją, a także dom zdrojowy. Według różnych podań miało tam stać grodzisko, jakie zabrały wody w trakcie sztormów. Coś w tym jest - dawni badacze znajdowali w pobliżu ślady starego osadnictwa. Co jeszcze znajdowało się w Podgrodziu i na północy?
Dzisiaj Podgrodzie obok Nowego Warpna to senna osadka z ciekawym budynkiem witającym nas przy placu z fontanną – w kształcie litery V oraz łukowym wejściem od frontu. Starszemu pokoleniu, które miało okazję bawić się w „dziecięcym państwie” w Podgrodziu może się ten budynek kojarzyć! Dzisiaj (2023) niestety obiekt niszczeje i jest na sprzedaż. W dużo lepszym stanie jest cała okolica – Podgrodzie mimo dużej odległości od większego miasta, czy również odległości od Nowego Warpna ma drogi wykonane z kostki (tzw. polbruku) oraz zadbane domki. Działa tutaj dom seniora, a także sklep, boisko Orlik oraz jest filia kościoła, za to na północy można wynająć sobie niesamowicie ciekawy… glamping. Co to jest? W okolicy publikacji tego postu mogliśmy wynająć sobie ciekawy namiot – mały (tipi) lub duży (konkretnie jurtę) z łóżkiem, stolikami i wyposażeniem. Jurta to obszerny (średnica około 8 metrów) drewniany namiot obity grubym materiałem, ze stelażem, gdzie w środku podłoga wykonana jest z paneli. Za to jak dopłacimy możemy skorzystać z apartamentu – to wielka kula zrobiona z trójkątnych przeźroczystych elementów, w środku obita materiałem, z zasłonami, łóżkami, stolikami, piecykiem i patio. Ciekawe? Ciekawsza jest historia tego miejsca 🙂
Dziękujemy za WASZE wsparcie! 💝
Neuwarp Altstadt, czyli osada na północy Podgrodzia i niedawny „mini” wątek
Wbrew pozorom, to co dziś nazywamy Podgrodziem to twór znany nam po wojnie – przed nią powstawała tutaj osada dla rybaków. Wielu mieszkańców okolic, którzy udają się na plażę na północ od Podgrodzia, tuż obok cypla i półwyspu nie wiedzą, że mijają dwa nieistniejące historyczne obiekty. Wikipedia mówi nam, że Podgrodzie jako regularna osada powstała dopiero na początku XX wieku – to określenie nieprecyzyjne. Dlatego, że typowa zabudowa Podgrodzia powstała później niż na początku wieku, a pomija się w haśle obszar Neuwarp Altstadt, czyli zabudowy na północy od Podgrodzia, na skraju lasu oraz przy plaży. Część zabudowy dzisiejszego Podgrodzia to obiekty przedwojenne, zbudowane w końcówce lat trzydziestych, jednak większość zabudowy wraz z elementami dawnego kompleksu „dziecięcego państwa” (o nim niżej) to budowle powojenne. Historia Nowego Warpna (już faktycznego na cyplu, a nie części Altstadt) jest o tyle ciekawa, że nawet przedwojenni historycy spierają się o lokalizację, historię, datowania lub umiejscowienie właśnie tej „starej” części prawobrzeżnej.
Dawni kronikarze i publicyści opisywali, że część zapisanej historii Nowego Warpna mogła spłonąć w pożarach, głównie w tym z 1692 roku. Cóż, z nowej historii na kartach dzisiejszych kronik cyfrowych mogę zapisać wydarzenie, które miało miejsce w lipcu 2018 roku. Na jednym z łuków drogi między Myśliborzem Wielkim, a Karsznem (południowa część Nowego Warpna) wpadłem do rowu samochodem. Zrzuciła mnie do niego kolumna prezydencka Andrzeja Dudy, który wizytował w lipcu 2018 roku Podgrodzie. Dlaczego był akurat tam? Odbywał się zlot drużyn harcerskich. Kolumna jechała bez włączonych sygnałów dźwiękowych środkiem drogi, a ja odskakując na zakręcie wyskoczyłem na pobocze. No cóż, hamowanie nic nie dało, a kolumna zniknęła z tyłu, bez zainteresowania. Mądry Polak po szkodzie dopiero wtedy zamontował sobie w samochodzie kamerkę… Jako ciekawostkę mogę dopisać, że to właśnie wtedy – w lipcu 2018 roku – doszło do słynnego „Dzisiaj pałac, jutro ciupa, nie prezydent, ale d…” (po kropkach otwór tam gdzie plecy kończą swoją zaszczytną nazwę) w Podgrodziu, za które architekt ze Szczecina stanął przed sądem.
Niby za znieważenie głowy państwa. Architekt sprawę wygrał – sprawa została umorzona ze względu na niską szkodliwość społeczną, ale prokuratura nie dała za wygraną apelacją. Na umorzenie „odpalił się” jeden z szczecińskich radnych, dokładnie ten który skierował w stronę matki ofiary przestępstwa tysiące swoich hejterów, co mogło skutkować tym, że pewien nastolatek odebrał sobie życie. Wróćmy do historii.
Grodzisko Podgrodzie / Burgwall Altstadt
W różnych wzmiankach o Nowym Warpnie oraz Podgrodziu wspomina się o istniejącym w tej okolicy grodzisku. Dziś szansa na jego zlokalizowanie jest raczej niewielka – na „cyplu” Podgrodzia istnieje sporo oznaczonych stanowisk, w których odkryto ślady dawnego osadnictwa. Niewiele mówią „mapy wysokościowe” – żadne z miejsc nie wskazuje jednoznacznie płaskiego wyniosłego terenu. Miejscem, które wznosi się na kilka metrów poza okolicę jest górka z zabudową na północny zachód od głównego placu w Podgrodziu. Z innej strony półwysep na północny zachód od Podgrodzia nosi nazwę właśnie Półwysep Podgrodzie”.
Na mapach szwedzkich nie pojawia się w tym obszarze żadna zabudowa, ale jest nazwa – Olde Stadt Wyk. O grodzisku w pobliżu Podgrodzia wspomina dokumentacja przedwojenna, ale również powojenne numery słynnego Baltische Studien, gdzie wymieniane są znaleziska w pobliżu Kavelberg (Grądno, na południu) oraz Altstadt Neuwarp. Miały być tuż przed wojną przekazane do muzeum w Szczecinie. Znajduje się tam podejrzenie, że obszar dawnego grodziska mógł być zmieciony przez wielkie sztormy, takie jak te, które uderzyły w okolice Trzebieży niszcząc nawet zabudowę.
Publikacja ta analizuje bardzo dokładnie pochodzenie Nowego Warpna z ukierunkowaniem na grodzisko – podając, że w opisach szwedzkich wspominano o wzgórzu, na jakim miało stać stara część miasta, na wzgórzu między Steinort (Miroszewo), a Altstadt (Podgrodzie). Do możliwych nazw okolic dopisano też takie nazwy jak Gradiz i Garden. Publikację w języku niemieckim opisującą temat można znaleźć pod tym adresem. Według wzmianek podobno mieszkańcy przenieśli się z obszaru Altstadt do Nowego Warpna. Dlaczego? Powody podawane są najróżniejsze – między innymi sztormy mające „zabrać” okolicę. Wśród innych źródeł – tu Adalbert Holz – znajdziemy informację, że grodzisko miało stać na zachodniej części, za domem zdrojowym. Te miejsca dziś (2023) to pagórki widoczne również na mapach „wysokościowych”. O grodzisku wspominał też Brüggemann w 1779 roku, jakoby w miejscu Altstadt były widoczne resztki murów, rowów i studni. Podaje się również, że ślady o nazewnictwie mógł zniszczyć pożar, który strawił miasto w XVII wieku.
Czy to tam – na cyplu – stało grodzisko? Możemy tylko podejrzewać, jednak było to miejsce odpowiednie z perspektywy układu terenu wokół.
Wątek polski i… przedwojenne Podgrodzie
Ciekawostką jest mały folder żeglarski, który wydano w Katowicach w 1938 roku o tytule „Na Wodnym Szlaku”. Opublikował go Klub Kajakowy Oddziału Ligi Morskiej i Kolonialnej przy Zarządzie Centralnym Wspólnoty Interesów, pod redakcją Edwarda Beckera. W tej „jednodniówce” znajdziemy krótką opowiastkę, w jakiej Ludwig Szwykowski napisał wzmiankę o Altstadt (Podgrodziu). Załoga w opowiastce „Pod żaglami do Danii” miała po walce z silnym wiatrem spędzić nocleg w prywatnej przystani kurhausu (domu zdrojowego) w opisywanym Altstadt. „Jednodniówka” dostępna jest w archiwum pod tym adresem.
Erholungsheim Altstadt Neuwarp / Genesungheim Altstadt
Kompleks dwóch budynków sanatorium, które na mapach oznaczane są jako Kurhaus (dom zdrojowy) powstały najprawdopodobniej po I Wojnie Światowej – na mapach z około 1888 roku budynków jeszcze nie widzimy. Wśród zgromadzonych przez pana Zenona Owczarka pocztówek (również tych użyczonych przez kolekcjonerów) znajduje się jedna, która ma obieg z 1946 roku. Jej nadawca miał zapisać, że w „willi” przebywał na obozie. Dziś obiekt ten nie istnieje – pozostały po nim gruzy cegieł i kilka fragmentów jeszcze trzymających się fundamentów. W spacerze wokół ruin należy uważać na wystającą część kanalizacji, która na szczęście zasypana jest cegłami.
Mieszkańcy dawnego Altstadt Neuwarp
Pewną według ksiąg jest pani Helene Naujoks – podana jest jako managerka Genesungsheim Altstadt (Dom Rekonwalescencji Altstadt). Znane jest też nazwisko oberżysty, który prowadził zajazd w północnej części – Neuwarp Altstadt – w miejscu, gdzie przy plaży stały cztery budynki. Był nim Fritz Karl Wilhelm Göths, który urodził się 23 kwietnia 1883 roku, a został zabity już po II Wojnie Światowej, 18 listopada 1945 roku, o godzinie 22 w swoim zajeździe. Jego żoną była pani Käthe Göths, z domu Sternberg. Jej losy są mi nieznane. Pan Fritz urodził się w Nowym Warpnie i zmarł tutaj już za nadchodzącej polskiej administracji. Według karty zgonu, jaką spisano już po wojnie miał być rozstrzelany lub zabity z broni palnej (erschossen). Co ciekawe, są fotografie zajazdu oraz możliwe, że samego pana Fritza – na stronie pana Zenona Owczarka o Nowym Warpnie – znajduje się tam pięć stron z pocztówkami z tego miejsca, w tym z zajazdu Fritza. Miejsce te z początku składało się z jednego domu z przybudówką i nosiło nazwę „Strand Hotel”, później dobudowano do niego drewnianą dużą werandę ze stolikami. Według informacji jakie przekazał pan Zenon, na bazie opowieści pierwszych polskich mieszkańców pan Fritz Göths miał być zabity za znęcanie się nad pracownikami przymusowymi. Oczywiście dziś nie ma jak tego potwierdzić. Jego członkiem rodziny mógł być również mieszkający w Altstadt (Podgrodzie) pan Karl Friedrich Wilhelm Göths, ochrzczony 24 sierpnia 1919 roku w Nowym Warpnie. Nazwisko te było jednak w tej okolicy dość popularne.
Zabici z zemsty, albo przez dzicz ze wschodu za obronę przed gwałtem
Karl również miał być zamordowany po wojnie. Sąsiadem pana Fritza był również starszy pan – Albert Hermann August Modrow – był rolnikiem. Urodził się 3 września 1875 roku w Nowym Warpnie. Jego bratem był mieszkający w „rdzennym” Nowym Warpnie pan Arnold Albert August Modrow, urodzony 17 sierpnia 1877 roku, który prawdopodobnie wyprowadził się przed spisaniem księgi z 1937 roku. Ojcem braci był Albert Modrow Senior, matką Auguste Driechel. Sąsiadem wspomnianego pana Fritza i Alberta był jeszcze pan Bruno Sbach, który był ogrodnikiem żyjącym w Neuwarp Altstadt (Podgrodzie) według dawnej księgi adresowej. Tą postacią dokładnie mógł być Bruno Franz Wilhelm Sbach, urodzony 12 października 1900 roku w Szczecinie. Nazwisko to jest bardzo nietypowe. Matką była pani Martha Sbach z domu Lüdke, ojcem Bernhard Sbach. Możliwe, że jeżeli to „nowowarpieński” pan Bruno, to mógł na czasy swojego „średniego wieku” zamieszkać w Podgrodziu. W Altstadt Neuwarp (Podgrodzie) w 1937 roku żył jeszcze Robert Schmidt, maszynista. Istnieje cień szansy, że mógł pracować na kolei dochodzącej przed wojną do Nowego Warpna.
Wśród danych, które zebrał pan Zenon znajduje się lista ofiar wojennych dawnego Altstadt Neuwarp (Podgrodzie). Tutaj należy pamiętać, że ofiary te mogły zginąć w różnych okolicznościach – część zginęła w nalotach, np. z 17 sierpnia 1944 roku w innych częściach regionu, a nawet w Szczecinie. Możliwe, że lasy pod Nowym Warpnem wciąż skrywają groby dawnych mieszkańców, których zabito w 1945 roku. Czasy te były mroczne i zbrodnie dokonywane przez nowych mieszkańców były ówcześnie normalnością, w formie „odpłaty” lub zemsty. Wśród nich znajduje się pan Konstantin Blazejewicz (rozstrzelany przez Polaków w Nowym Warpnie), którego żoną była pani Anna Blazejewicz z domu Zollatz. Kolejną postacią był Willi Dewitz z żoną – zamordowani przez rosjan. Tutaj warto wspomnieć o dopisanej w dokumentacji informacji – Willi Dewitz miał próbować powstrzymać dzicz z rosji przed gwałtem na kobiecie. Za to został zabity. Wśród kolejnych list ofiar wojennych występuje pan Erwin Herrig z żoną, była nią Elli Herrig z domu Zach. Następnie pani Anna Lieckfeldt i syn Kurt Lieckfeldt oraz pani Betty Ramm, jacy zginąć mieli w nalocie 17 sierpnia 1944.
Wśród mieszkańców powojennych pojawia się jedna postać w bazach genealogicznych. Musimy pamiętać, że osoby żyjące dziś nie mogą być podane bez ich zgody – obowiązuje ochrona danych osobowych. Możemy za to podać osoby zmarłe. W Podgrodziu, 21 października 2007 roku zmarła w wieku 89 lat (urodzona 5 marca 1918 roku w wsi Śląsko na Mazowszu) pani Stanisława Drążkiewicz.
Republika Dziecięca w Podgrodziu
Ciekawostką jest to, co kojarzyć może starsze pokolenie. Młodzi raczej nie będą o tym wiedzieć, ale zaraz się dowiedzą! W 1952 roku w części poniemieckich budynków w Podgrodziu założono w luźnym określeniu Republikę Dziecięcą. Była to forma kolonii, w jakiej dzieci odpowiadały za masę elementów jej działania. Z dzisiejszej perspektywy brzmi to strasznie – jakby było to coś złego, niewolniczego, albo jakby „trenowano” tam dzieci na jakiś żołnierzy lub polityków. Nic z tych rzeczy, a kilka osób które znam, a jakie miały tam turnusy wspomina to miejsce z łezką w oku. Dlaczego? Republika Dziecięca w Podgrodziu działała na zasadzie minipaństwa – ktoś był członkiem rady narodowej, ktoś pracownikiem kolejki, jaka jeździła po osadzie, ktoś inny „pracował” przy poczcie „stemplując” listy oraz pocztówki. Ktoś inny był strażakiem. Tutaj należy zaznaczyć, że zadania niebezpieczne i odpowiedzialne – takie, jak prowadzenie kolejki wykonywali dorośli.
Brzmi jak zabawa, ale do zadań przykładano wielką rolę dbając o to, by wychowankowie mieli swoje mundurki oraz wypełniali zadanie sumiennie. Brzmi przerażająco dla niektórych z perspektywy dzisiejszej, ale wioska miała ogromne zainteresowanie, właśnie wśród dzieci. A chyba o to chodzi, prawda? Mocno z przesadą został zatytułowany artykuł „Poligon Wychowawczy” w portalu Newsweek (co nie dziwi), który można przeczytać pod tym adresem. Autor – mój imiennik – określił wioskę dziecięcą formą „stalinizacji wychowawczej”. Inną opinię mają ci, którzy w tej wiosce mieli okazję uczestniczyć, z dzisiejszej już perspektywy. Dla dzieci nie miało znaczenia to, że budowle zdobiły barwy, symbole partyjne albo portrety prominentnych dygnitarzy. Dzieciakom wpajano system ówczesnego państwa polskiego, ale czy dzieci się tym przejmowały? Do tego „Republika Dziecięca” stała się obiektem turystycznym – ściągali tu mieszkańcy okolicy zobaczyć, jak „rządzi się” państwo dzieci. Młodzi uczyli się gotować, rękodzieła, przysposobienia obronnego, drukowali małą gazetkę. Wśród publikacji o „dziecięcym państwie” podaje się, że z zabudowań rybackich dzisiejszego Podbrzezia nic nie zostało. To niestety bzdura oparta o niewiedzę. Spora część osady dziecięcej, podobnie jak i dzisiejszych budynków Podbrzezia powstała w końcówce lat trzydziestych. Jednym z udokumentowanych budynków jest dawna poczta i dyrekcja – był to zajazd z towarami kolonialnymi, który prowadził P. Schütz. Możemy podejrzewać, że mógł umrzeć przed 1937 rokiem – w 1937 w księgach widnieje pani Elise Schütz, która mieszkała w Luisenruh (skrajnie północne Karszno). Nazwisko to jest bardzo popularne, więc nie ma pewności, czy pani Elise była żoną akurat tego człowieka – osób o tym nazwisku przewinęło się przez Nowe Warpno między 1880, a 1945 rokiem sporo.
Do Podgrodzia przyjeżdżały również dzieci z innych krajów, co ciekawe nie tylko bloku wschodniego, ale nawet z Azji, również z krajów zachodnich. Dzisiejsza forma edukacji dzieci jest kompletnie inna i zdaniem wielu osób negatywna – dzieci po prostu rosną. Bez wychowania. Bez wzorców, bez pracy, bez stresu, bez edukacji, a społeczeństwo tworzy kolejne pokolenie, które „nic nie umie”. Ze swojej – jeszcze niezbyt starej i zaawansowanej wiekiem perspektywy – wspominam dobrze obozy żeglarskie, szkoły przetrwania i elementy harcerstwa, które „liznąłem”. Czegoś mnie to nauczyło. Sowieckie „wzorce” wpajane w takim miejscu to coś złego, ale to „jedno”. „Drugie” to fakt, że tak prowadzone kolonie bez indoktrynacji byłby dobrym wyjściem edukacyjnym dla dzieci – ucząc je czegoś, a nie tylko siedzenia w telefonie i logiki „daj” przez całą młodość.
W latach sześćdziesiątych Miasteczko Dziecięce w Podgrodziu było pod zarządem Huty Szczecin, co pozwoliło na odetchnięcie od politycznego charakteru wychowania w kompleksie. Pojawiło się więcej elementów harcerstwa i sportu. Zmiany przyniósł rok 1973, kiedy obiekt przekształcono w ośrodek resocjalizacji. Ta zmiana praktycznie pogrzebała kolonijny i dziecięcy charakter tego miejsca. Kolejne lata ubiegły na działalności w formie zakładu wychowawczego, a ostatecznie w wyniku zmian w budżecie oświatowym ośrodek został zamknięty w 2001 roku. W złym stanie jest dawna wartownia – budynek o półokrągłych przejściach i płaskorzeźbach. Znacznie lepiej ma się dawny teatr oraz biuro ośrodka z pocztą. Dawna wiata kolejki dziś jest zadaszona, zadbana, a pod daszkiem są ławki. W 2016 roku odbyła się promocja książki, którą napisała pani Barbara Sowińska-Adamczyk „Miasteczko Dziecięce, Monografia Podgrodzia 1952-1973”.
Twórca całego tego zamieszania na Szczecin Znany i Historyczny, grzebiący pod każdą przedwojenną cegłą w Szczecinie. Dreptus okolicznus, gatunek pospolity. Droniarz, miłośnik ciemnego piwa, tematyki II Wojny Światowej. Codziennie? Po prostu brodaty brzydal.
Zajrzyj w okolicę!
Po prawej stronie znajdziesz mapę z lokalizacją omawianego tematu. To mapa interaktywna!
Możesz ja kliknąć i oddalić widok kółkiem myszy, co pozwoli Ci zobaczyć inne posty znajdujące się w tej okolicy. Możesz użyć „Mapy Historycznej” Szczecina, by zobaczyć ją w pełnej formie. Wiele postów znajdujących się w bliskiej odległości gromadzi się w grupy – je możesz rozdzielić kliknięciem na ikonę.
If you see this after your page is loaded completely, leafletJS files are missing.
Poprawka?
Kliknij i daj znać!
Ostatnia aktualizacja 1 rok temu
Możesz znaleźć ten post na naszej grupie Facebook „Szczecin Znany i Historyczny” klikając na ikonkę po prawej stronie. Prócz tego postu znajdziesz tam wiele innych, które nie są publikowane na naszej stronie. Masz coś ciekawego w temacie historii Szczecina? Nasza grupa to właśnie miejsce dla kogoś takiego jak Ty!
Post na FB
Skomentuj na Facebooku lub podziel się postem ze znajomymi!
2 Comments
W publikacjach nie jest to dokładnie opisane, ale najprawdopodobniej chodzi o zamknięcie ośrodka wychowawczego, a nie konkretnie ośrodka jako całości – doprecyzuję 🙂
Ośrodek nie mógł zostać zamknięty w 2001 roku, gdyż jeszcze 2004-2005 jeździłem tam ze szkołą (polsko-niemieckie gimnazjum przy ZS w Policach) na kilkudniowe wycieczki szkolne. Jeszcze długo po 2010 roku był to działający ośrodek – do którego jeździli pracownicy ZCH Police.