Wielgowo / Augustwalde

O poległych, pomnik w Wielgowie 

Bywały i są na nich polskie nazwiska...

Do dziś patrzymy na pomniki poległych, które są bardzo popularne w Niemczech jak na obiekty "pamięci morderców". Ponad 100 lat temu do armii niemieckiej w trakcie I Wojny Światowej siłą wcielano mieszkańców zaborów. Oni też ginęli. I też bywali upamiętniani na takich pomnikach.

W dawnym Augustwalde zachowało się całkiem sporo ładnych budynków, pamiętających czasy przełomu XIX i XX wieku, chociaż nie wszystkie – w niektórych miejscach zabudowa jest „przetrzebiona”. O jakim miejscu mowa? Kojarzycie takie ulice jak Tczewska, Drewniana, Borsucza, Fiołkowa, Bałtycka albo księdza Bryczkowskiego? To dawne Augustwalde, a dziś Wielgowo. Dziś trochę się rozrosło, a dawniej skupione było wokół ostatniej wymienionej ulicy – Bryczkowskiego. Ciekawostka – od Wielgowa na wschodzie do granicy Szczecina na zachodzie mamy niemal 24 kilometry. To tyle, ile w „szerokości” ma… Warszawa. To więcej niż „szerokość” Poznania. Znacznie „szerszy” jest Kraków, ale to miasto szerokie, a „niskie” (29×15 km). Na pierwszej fotografii w galerii widzimy nieistniejący dziś pomnik poległych, który znajdował się na głównej drodze dawnego Wielgowa, a za jakim kryje się mała odkryta tajemnica. Możemy dziś „nie lubić” pomników dawnych mieszkańców i po wojnie ich niszczenie było moralnie sprawiedliwie, jednak musimy pamiętać o tym, że czasami likwidowaliśmy też nazwiska polskie – dziś na niemieckiej części Pomorza znajdują się pomniki poległych z polsko brzmiącymi nazwiskami. W końcu wielu naszych rodaków walczyło po stronach zaborców w pierwszych latach I Wojny Światowej, czasami – co mocno poruszające – na przeciw siebie. Takie sytuacje przedstawiono, ale w kontekście innych krajów… Jak?

Niemiecki? Tak, ale też my – Polacy – służyliśmy w wojsku pruskim

Swego czasu ogromną popularność zdobyła gra komputerowa „Valiant Hearts” z 2014 roku, która pokazywała losy Karla. Był Niemcem, ale żyjącym we Francji, w 1914 roku. Jego żoną była Marie, mieli wspólnego syna – Victora. W momencie wybuchu I Wojny Światowej rozpoczyna się akcja deportacyjna – Niemcy musieli opuścić Francję. Karl dostał taki nakaz. Wkrótce potem zostaje wcielony do niemieckiej armii. Po drugiej stronie frontu – w mieście, w którym postanowił żyć kartę poborową do armii otrzymuje Emilie, ojciec jego żony, jego teść. Wkrótce w wątku gry Karl oraz Emilie staną przeciwko sobie. Los sprawia, że Karl dowiaduje się o losie syna – Victora – iż jest ciężko chory. Decyduje się na dezercję, zaś Emilie trafia do niemieckiej niewoli. Historia tej gry pokazuje bezsensowność Wielkiej Wojny oraz ludzkie losy z innej perspektywy niż tylko dowódców, generałów i władców. Była to jedna z najmniej „sensownych” wojen, gdzie poświęcano dziesiątki tysięcy ludzi, by przesunąć front o 1000 metrów wypalonej ziemi. Wątek jest tak „silny”, że nawet najbardziej męski wiking z bickiem wielkości bochenka chleba zmięknie. W tym kontekście dostałem ciekawą wskazówkę – po drugiej stronie monumentu znajdowało się nazwisko zakończone „walsky„, możliwe że Kowalsky. Czy ten ktoś był Polakiem? Możliwe, ale niekoniecznie.

Do dziś w niemieckich miasteczkach są takie monumenty, a na nich są w pełni polskie nazwiska – wraz z imionami. Trochę „typowe” jest to, że pamiętają o nich głównie Niemcy, a dla nas to „czarna magia”, że takie coś może istnieć. W Polsce istnieje około 900 cmentarzy, na których spoczywają obok siebie najróżniejsi ludzie z okresu I Wojny Światowej – Niemcy, Polacy, Rosjanie, Francuzi czy inni należący do dawnego cesarstwa Austro-Węgier. W temacie późniejszym – II Wojny Światowej – polskie groby znajdują się w wielu niemieckich miastach i do dziś Niemcy zapalają tam znicze. Chwilę przed publikacją tego postu – pod koniec września 2023 roku – taka kwatera zawierająca 240 polskich nazwisk z udziałem polskiego wiceministra otwarto w Stuttgarcie. O tym, że są tam pochowani Polacy wiedziano od dawna, jednak w 2023 roku stworzono tam specjalne miejsce pamięci. O polskich ofiarach I Wojny Światowej w wojsku pruskim, których upamiętniano na monumentach postawionych w dzisiejszych lub dawnych Niemczech mówi się bardzo bardzo bardzo mało. A tacy ludzie też byli. Byli też tacy, którzy najpierw służyli w wojsku pruskim, jacy zostali wcieleni do wojska z okręgu poznańskiego, a potem uczestniczyli w Powstaniu Wielkopolskim. Za ten udział trafiali „do nas” – pod dzisiejszy Szczecin. Nie wszyscy przeżyli te zesłanie. Kto o nich pamięta? Autor tego postu niby piszący o samych Niemcach i „ich” pomniku poległych.

Czy ktoś z twoich „patriotycznych” znajomych? Wątpię. Często na dzisiejszych ziemiach polskich, jakie nam przyznano po II Wojnie Światowej nie zastanawialiśmy się nad nazwiskami na tych monumentach – wszyscy byli dla nas Niemcami, mimo że bywały tam nazwiska wcielonych Polaków, jacy mieszkali w niemieckich miasteczkach i wsiach. Czasami z przymusu, czasami z własnej woli emigrowali z „rdzennej Polski”. Tuż przy granicy znajduje się monument, na jakim widnieją dwa nazwiska „Scharnowski”, niedaleko od Szczecina jest na pomniku poległych nazwisko „Gruby”, „Bochenski” oraz „Ziemianski”. W Gottow jest nazwisko „Jakub Nowack” oraz „Alois Troka”. W Ragow stoi pomnik z nazwiskiem „Bednarz”. Na kolejnym pomniku znalazłem aż kilka osób o polskich nazwiskach: Theodor Dubiwka, Josef Kuczera, Oskar Michalek, Jan Morawiec, Iwan Popowicz, Basilius Sadowsal, Adionis (?) Siekiera, Josef Szymczak, Iwan Tesiuk. To cała grupa z jednego pomnika! Polacy?! Możliwe. W armii niemieckiej I Wojny Światowej służyło dużo młodych Polaków z zaboru. Tym tematem się praktycznie nikt nie zajmuje.

Historia nie jest czarno-biała. Jest zawsze szara.

Ojciec opłakujący syna, historia z pocztówki

Za pocztówką stoi też inna historia. Dziś miejsce, w którym stał zostało „zaadaptowane” na drzewko z małym drewnianym płotkiem. Resztki monumentu są widoczne, podobnie jak ślady napisów. Pocztówka została wysłana w 1926 roku do pani Klary, a celem był Loburg pod Magdeburgiem, to region na zachód od Berlina. Kartkę wydawał właściciel znajdującego się w Wielgowie domu zdrojowego Kurhaus Waldfried. Znajdował się w parczku pomiędzy ulicami Wiślana – Bałtycka – Zwrotna
Dziś dom zdrojowy nie istnieje, ale stał do II Wojny Światowej – jeszcze wtedy w księgach widnieje jako dom zdrojowy, ale z innym właścicielem. Okazuje się, że za kartką stoi coś jeszcze… Właścicielem według kartki przed (możliwe, że w) 1926 roku był Johannes Wilhelm August Ollhaber. Jeżeli teoria jest trafna, a analizując księgi może być – był z pokolenia, które „wiele widziało” w kwestii historii Szczecina oraz jego przemian. Był to kupiec, jaki przeniósł się na przedmieścia, do dawnego Augustwalde (Wielgowo), a w 1893 roku w Szczecinie zmarł jego ojciec Johann. Co ciekawe, ojciec właściciela domu zdrojowego pojawia się w 1843 roku, jako członek spółki Hellwig & Sanne, żyjący w Grabow am der Oder, czyli w dzisiejszym Grabowie. Tam też urodził się sam Johannes. Firma ta istnieje kolejne dekady.
Wątek postaci bardzo się rozwija, zarządca dawnego Kurhaus Waldfried w Wielgowie – Johannes Ollhaber – urodził się 8 lipca 1865 roku, a wziął ślub 29 września 1890 roku. Jego wybranką serca była pani Anna Adelheid Emilie Hagge. Do I Wojny Światowej zdaje się, że rodzina mieszkała w Szczecinie i prowadziła działalność przy dawnej Paradeplatz 22, czyli dzisiejszej Niepodległości. Teorię potwierdza zmiana adresu – następnie jest to „Wohnung Augustwalde Kreis Neugard” (Zamieszkały w Wielgowo). Ówcześnie ten region dzisiejszego Szczecina należał do powiatu nowogardzkiego, a pan Johannes następnie znika – nie była to część miasta.
Tu pojawia się wątek pomnika.

Widzimy na nim listę upamiętnionych po dwóch stronach monumentu: Hermann Marx (?), Karl KaiserJulius WagnerAlbert LückowFritz Prütz / Prätz ?), Gustav SchulzRudolf MeyerHellmut SchröderWilly TungePaul SchulzFritz Krasz / Krauz / Kranz (?), Fritz NeumannMax SchlerRobert TuschelAlbert Seefeldt… i właśnie… Fritz Ollhaber.
Obok niego widnieje data 2 listopada 1914 roku. Był nim bardzo prawdopodobne, że Fritz Berthold Franz Ollhaber, urodzony 4 listopada 1893 roku w Szczecinie, gdy ojciec z żoną mieszkali przy dzisiejszej Wyzwolenia. W 1915 roku młody Fritz miałby ponad 20 lat i „nadawałby się” na front. W 1935 roku pojawia się jeszcze jeden dokument – prawdopodobny uznający go za ostatecznie zmarłego, a na karcie zaznaczono, że jego miejsca śmierci konkretnie nie ustalono. Ojciec postaci z pocztówki i właściciel dawnego domu zdrojowego – Johannes Ollhaber – zmarł po wojnie, w 1953 roku. Przeżył I Wojnę Światową, śmierć syna w Wielkiej Wojnie oraz widział II Wojnę Światową. Prawdopodobnie nie mieszkał w jej trakcie w Wielgowie – nie występuje w księgach, za to pojawia się w Berlinie, już przed wojną.
I tak dzięki małej pocztówce zrobiło się „poof” z historii 🙂

Widzę BŁĄD, mam sugestię!
Ostatnia aktualizacja 12 miesięcy temu
Możesz zgłosić problem lub propozycję rozwinięcia guzikiem poniżej lub dołącz do nas na forum dyskusyjnym. 

Zajrzyj w okolicę postu!

Po prawej stronie znajdziesz mapę z lokalizacją omawianego tematu. To mapa interaktywna!

Możesz ja kliknąć i oddalić widok kółkiem myszy, co pozwoli Ci zobaczyć inne posty znajdujące się w tej okolicy. Możesz użyć „Mapy Historycznej” Szczecina, by zobaczyć ją w pełnej formie. Kliknięcie w ikonę pokaże Ci miniaturę i tytuł.

Travelers' Map is loading...
If you see this after your page is loaded completely, leafletJS files are missing.

Dodaj komentarz

Historyczny Szczecin