II Wojna Światowa

B-17 44-6117 i jezioro Stolsko, historia kompletna 

Pamiętamy generałów i dowódców, rzadziej ludzi na froncie

Na kartach historii najczęściej zapisują się ci, którzy dowodzili armiami. Dużo rzadziej poczytać możemy losy szeregowych żołnierzy lub lotników, którzy na pokładzie samolotów latali nad ówczesną III Rzeszę w trakcie II Wojny Światowej. Po kilku latach od różnych wydarzeń, z okazji niemal okrągłej rocznicy ostatniego lotu B-17 44-6117 postanowiłem zrobić "historię kompletną" i przybliżyć Wam wszystkie detale.

Nie ma przypadków. Jest przeznaczenie. Jeden z członków załogi tego samolotu ma podane w karcie wpisowej do armii w sekcji znaków szczególnych, że posiada bliznę na wardze w prawym dolnym rogu… Ja również. To nie jest przypadek, że taki mały detal łączy mnie z tą historią.

W pierwszej linii warto zacząć od podziękować – tego postu i opracowania nie byłoby, gdyby nie praca wielu osób, które z trudem wszystkie wymienić. Zacznijmy właśnie od zaangażowanych osób, nim przejdziemy do kolejnych części. Opowieści o „samolocie z jeziora” wokół Dobrej Szczecińskiej oraz wsi Stolec tuż przy granicy z Niemcami pojawiały się od dawna. Jednak przez dekady temat ten był poza „żelazną kurtyną”, która kryła dokumenty amerykańskie, jakie przez lata po wojnie były również utajnione. Dziś obok plaży jeziora Stolsko stoi tablica informacyjna oraz głaz pamiątkowy poświęcony załodze oraz wydarzeniu, które miało miejsce 21 czerwca 1944 roku. Tego dnia przed południem w taflę jeziora uderzyła amerykańska latająca forteca, czyli bombowiec B-17 z okresu II Wojny Światowej. Prace nad wrakiem odbywały się już na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, a także w kolejnych latach, co  pozwoliło ustalić kilka elementów z numerami seryjnymi. 

Trzeba na początku wspomnieć świętej pamięci Jerzego Janczukowicza oraz gdańskie Centrum Badań Podwodnych „Rekin” lub inaczej Gdański Klub Płetwonurków „Rekin” – to ich praca pozwoliła ustalić elementy identyfikujące samolot. Następnie wrak badała szczecińska drużyna – Jacek Kowalewski oraz Szczecińska Grupa Eksploracji Podwodnej GRYF. Temat B-17 z jeziora Stolsko pojawiał się również na łamach prasy historycznej – między innymi w czasopiśmie Odkrywca, a także wśród lokalnej społeczności z podszczecińskich miejscowosći. Części samolotu trafiły do Muzeum Motoryzacji i Wojskowości w Tanowie państwa Budyłowskich, a także do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, gdzie dzięki gościnności dyrektora Aleksandra Ostasza znalezione części samolotu mogła zobaczyć rodzina jednego z lotników. Ten wątek poniżej.

Temat B-17 z jeziora Stolsko nabrał „wiatru w skrzydła” w 2019 roku. W zupełnie innej części Europy – na wyspach brytyjskich – narodził się pomysł, by historię jednego z członków załogi spisać w książkę, a także opisać losy samego bombowca. Wizja ta narodziła się w głowie brytyjskiego weterana, żołnierza oraz członka rodziny związanej z potomkami. Pan Brinely Morgan (autor książki) odnalazł w sieci moje krótkie materiały oraz model samolotu B-17 44-6117 LG-Q jaki wykonał Piotr Wit. Wysłał maile z zapytania mi i to sprawiło, że cała historia załogi i bombowca „ruszyła z kopyta”, a następnie doprowadziła do wielu wydarzeń w 2019 oraz w 2022 roku. Cofnijmy się najpierw o niemal 80 lat…

Skąd się wziął B-17 44-6117 LG-Q?

W trakcie II Wojny Światowej wyprodukowano ponad 12 000 egzemplarzy tego samolotu, nazywanego potocznie latającą fortecą z uwagi na wiele stanowisk strzelców, którzy potrafili bronić bombowca niemal z każdej strony. Łącznie załoga miała do wykorzystania aż 13 karabinów maszynowych, zaś pasy amunicyjne były rozciągnięte na całej długości bombowca. Do dzisiaj przetrwała ich niewielka garstka, a niestety w ciągu ostatnich lat kilka z nich utracono w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Co ciekawe, bombowce B-17 nie były używane wyłącznie w trakcie II Wojny Światowej. Latały nawet w izraelskiej wojnie o niepodległość. Warto też dodać, że B-17 posiadały różne wersje – opisywany B-17 44-6117 LG-Q był samolotem w modelu G, posiadał charakterystyczne działko „podbródkowe” znajdujące się na przodzie maszyny. Wbrew pozorom bombowce te w porównaniu do dzisiejszych samolotów, a także z czasów zimnej wojny nie były tak duże, jak wielu myśli. By prosto wyobrazić sobie wysokość wystarczy pomnożyć przeciętnego człowieka razy trzy. Sięgałby głową od ziemi, do obudowy górnego działka, bombowiec miał wysokość około 5,8 metra do najwyższego punktu. Jednak w rzeczywistości była to wysokość od ziemi do szczytu „ogona”. Dla porównania – B-17 miał 22,8 metra długości i 31,6 metra szerokości skrzydeł. Zmieściłby się spokojnie między nabrzeżem, a wieżyczkami przed fontanną na Wałach Chrobrego w Szczecinie. Można by ustawić taki bombowiec na wjeździe do miasta na Trasie Zamkowej, a skrzydła nie wystawałyby poza mosty. Inny przykład: samolot B-17 zmieściłby się w dużym basenie Arkonki, „na styk” zmieściłby się też w okręgu jaki tworzy Pomnik Czynu Polaków.

Opisywany B-17 44-6117 LG-Q został wyprodukowany w mieście Tulsa przez koncern Douglas, w Stanach Zjednoczonych, 6 maja 1944 roku. W przeciwieństwie do starszych modeli nie był już malowany na ciemno oliwkowy kolor – maszyny w tym okresie pozostawiano już w kolorze „naturalnym”, malując jedynie lewy fragment skrzydła. Dzięki informacji, jaką zdobył Piotr Wit możemy wymienić załogę, która dostarczyła maszynę na front II Wojny Światowej, do Europy. Jest to inna załoga niż biorąca udział w ostatnim locie. Niżej wymienieni lotnicy sprowadzili nowy bombowiec B-17 do Europy:

  • 2nd Lt Howard J. Matre (0-316532)
  • 2nd Lt Russel M. McConell (0-819838)
  • 2nd Lt Robert S. Haismaker (0-709360)
  • 2nd Lt John Androkitis (0-765564)
  • S/Sgt Charlers S. Wingard (33575855)
  • Sgt Horace H. Shields (13029549)
  • S/Sgt Joseph R. Milani (39116630)
  • Sgt Bart H. Starr (18037561)
  • Sgt Harold W. Lëvva (39571174)
  • Sgt Edwin C. Vance (15119437)

Samolot został przydzielony do 322 Bombing Squadron, z 91 Bombing Group (Ragged Irregulars) w bazie RAF Bassingbourn, 27 maja 1944 roku.  Jako nowa maszyna nie miała jeszcze stałej załogi – tutaj trzeba dopisać coś ważnego: członkowie załóg wymieniali się cyklicznie. Istniała rotacja. Podobnie w ostatnim locie B-17 44-6117 LG-Q jeden ze strzelców pozostał w bazie, a jego miejsce na akurat ostatni lot zajął inny. Skąd te oznaczenia LG-Q? Był to kod radiowy. „Nasz” bombowiec z jeziora Stolsko odziedziczył ten kod po kilku innych maszynach, które zostały zestrzelone wcześniej. Jedną z fotografii B-17 44-6117 udało się potwierdzić właśnie dzięki tym oznaczeniom – na płycie lotniska znajdowały się też inne samoloty, ale istnienie tego jednego LG-Q wykluczało się z istnieniem na tej samej fotografii innych maszyn, które utracono wcześniej lub sprowadzono później. Oznacza to, że fotografia zawierająca samolot LG-Q na płycie w Bassingbourn musi zawierać ten „nasz”.

Rajdy bombowe B-17 44-6117 LG-Q

Przez pierwsze dni po przybyciu do Bassingbourn bombowiec jest dozbrajany, tankowany, a także przygotowywany do pierwszych lotów bojowych. Swój chrzest przeszedł dwa tygodnie później – 14 czerwca 1944 roku w locie nad francuskie Bordeaux. Samolot pilotował Fred Suther (0-810069), kolejny rajd pod jego dowództwem B-17 44-6117 LG-Q odbywa 18 czerwca 1944 roku nad Hamburg oraz ponownie nad Bordeaux dzień później – 19 czerwca. 

20 czerwca 1944 roku za sterami B-17 44-6117 LG-Q zasiada Jack Ross Thompson, nad Hamburg. Ta postać jest niezwykle ciekawa, bo był to pilot którego szczątki niedawno odnaleziono. Kilka miesięcy później – 8 sierpnia 1944 roku – Jack Thompson zginął na pokładzie B-17 42-31367 LG-R Chow Hound z ośmioma członkami załogi. Ich maszyna otrzymała krytyczne trafienie z obrony przeciwlotniczej rozbijając się w płomieniach pod Gelnannes. Wśród członków załogi był również Gerald Franklin Gillies, który 21 czerwca 1944 roku zeznał, jak wyglądały ostatnie minuty lotu opisywanego bombowca z jeziora Stolsko. Pozostałości ciał załogi z Chow Hound zostały odnalezione i wróciły do USA. Przez dekady część lotników widniała na listach jako MIA (Missing in Action, zaginieni w akcji), z uwagi na brak informacji o ich losach oraz brak odnalezienia zwłok. Ich szczątki spoczywały w resztkach wraku, zlokalizowano je w 2004 roku. Okazało się też, że część skrzydła bombowca Chow Hound, który pilotował Jack Thompson – jednokrotny pilot również opisywanej 44-6117 – znajdowało się w stodole farmera nieopodal miejsca katastrofy, zaś w trakcie kolejnych badań poszukiwawczych odnaleziono kamizelkę jednego z członków załogi.

Ostatni lot B-17 44-6117 LG-Q odbył się 21 czerwca 1944 roku, a za sterami usiadł świeży pilot w bazie Bassingbourn 2nd Lt Robert Ellison O’Bannon. Wcześniej Robert już pilotował inną maszynę B-17, jednak z uwagi na problemy techniczne musiał zawrócić na lotnisko. Było to trochę prorocze, bo już kilka dni później siadając za sterami nowego bombowca 44-6117 LG-Q otrzymując świeżą załogę okaże się, iż trafi do niemieckiej niewoli. Wśród ostatniej załogi bombowca z jeziora Stolsko tylko dwóch lotników mogło powiedzieć, że miało lotnicze doświadczenie – operator radia był nad Berlinem, zaś operator tylnego działka był z zawodu pracownikiem lotniska. Pozostali byli dość nowi lub z samolotami nie mieli nic wspólnego. 

Ostatnia załoga bombowca B-17 44-6117

Ostatni lot miał miejsce 21 czerwca 1944 roku. Był to nalot dzienny na Berlin. Wbrew temu, co podają niektóre dawne publikacje o losach tego bombowca celem nie był Szczecin, ani nie były Police. Na pokładzie w ostatnim locie byli:

  • Pilot: 2nd Lt Robert Ellison O’Bannon 0-683763 (1921-2000), urodzony w Albuquerque, przed wojną pracownik sklepu spożywczego. Potocznie nazywany „Bobby”.
  • Drugi pilot: 2nd Lt Thomas James Fitzgerald 0-706046 (1919-1997), urodzony w Los Angeles. Prawdopodobnie przyjaźnił się z Robertem.
  • Nawigator: 2nd Lt Nathan Lee Bartman 0-716325 (1923-2006), urodzony w Jacksonville (Floryda), przed wojną pracownik stoczni remontowej
  • Bombardier / celowniczy: 2nd Lt Arnold Jon Ostwald 0-698596 (1919-2006), urodzony w Omaha (Nebraska), przed wojną pracownik zakładów jubilerskich. Potocznie nazywany przez załogę „Ozzie”.
  • Górny strzelec / inżynier: S/Sgt Irwin Howard Lewis 39200540 (1922-1982), urodzony w Brementon w stanie Washington. Przed wojną pracował jako mechanik.
  • Boczny strzelec: Sgt Joe Fioretti Jr 38472591 (1918-1982), urodzony w Coalgate (Oklahoma), przed wojną samozatrudniony w City Recreation Parlor w Wilburton.
  • Operator radia: Sgt Benjamin George Goldman 16113578 (1922-2011), urodzony w Wash (Alaska), przed wojną zatrudniony w tartaku. Potocznie nazywany przez załogę „Ben” i „Bennie”.
  • Tylny strzelec: Sgt Amos Frank Estrada 39798128 (1920-1944), urodzony w Brighton (Kolorado), przed wojną pracownik lotniska. Potocznie nazywany przez załogę „Amy”.
  • Dolny strzelec: S/Sgt Herbert Spencer McCutchan 12013998 (1920-2007), urodzony w Valmy (Nevada), przed wojną pracownik zakładów chemicznych. Potocznie nazywany przez załogę „Herb”.
Lotnikiem, który nie brał udziału w ostatnim locie, ale był zmiennikiem dolnego strzelca był Sgt Jim Kasiajian, w wyniku rotacji załogi jego miejsce na „ball turret” zajął Herbert McCutchan. Kolejnymi lotnikami, którzy byli zmiennikami, a nie brali udziału w ostatnim locie był wspomniany w listach Jorgen Harding Egeland, urodzony w 1922 roku w Reserve w Montanie.

Starcie nieopodal jeziora Müritz

Część lotników utrzymywała ze sobą kontakty nawet przed udaniem się na front II Wojny Światowej do Europy. Listy do żony Amosa Estrady pisał między innymi pierwszy pilot Robert O’Bannon i Benjamin Goldman. Wiele dekad po wojnie kontakt z innymi członkami rodziny próbował nawiązać Arnold Jon Ostwald publikując krótkie notki i jedną z załączonych fotografii, niestety prawdopodobnie bezskutecznie. O pamięć o wojennych losach dba na pewno rodzina O’Bannon, rodzina Lewis (która przyjechała do Polski) oraz córka Amosa Estrady, która przekazała pamiątki po nim do muzeum.

Formacja miała wykonać zwrot w kierunku Berlina na południe od Zalewu Szczecińskiego, nieco wcześniej – w pobliżu niemieckiego jeziora Müritz – doszło do ataku myśliwców. Załogi odpowiedziały ogniem, w tym również B-17 44-6117 LG-Q. W ciągu kilku minut powietrznej walki strącono kilka wartych wspomnienia maszyn – 43-37626 Bachelor’s Bride, 42-102527 Sleeptime Gal, 42-97891 Queen of The Skies. Na „ogon” numeru 44-6117 „siada” myśliwiec, a załoga odpowiada wściekłym ogniem trafiając agresora, który odchodzi na bok w płomieniach – to również zeznały inne załogi. Tym, który w tym momencie był najbardziej narażony na śmierć był Amos Frank Estrada obsługujący tylne działko karabinu. To obok jego stanowiska w samolot trafiały pociski mogące zabić go na miejscu jednym trafieniem. Mimo, że atakujący myśliwiec został trafiony 44-6117 LG-Q obrywa mocno. Uszkodzony zostaje tylny statecznik poziomy oraz lewe skrzydło, jakie następnie staje w płomieniach.

Potencjalny pilot niemieckiego myśliwca i rozkaz opuszczenia pokładu

Robert O’Bannon natychmiast wydaje rozkaz odejścia od formacji i zrzutu bomb – to standardowa procedura mająca uchronić inne samoloty, w sytuacji gdyby uszkodzony bombowiec eksplodował lub stracił sterowność. Tragiczne wydarzenia, w których jeden bombowiec taranował drugi w wyniku uszkodzeń niestety zdarzały się. Według lotników z innych samolotów B-17 44-6117 trzymał się jeszcze krótko obok formacji, będąc pod kontrolą, ale obniżając wysokość.

W trakcie starcia Amos Estrada miał mówić pierwszemu pilotowi przed pokładowy interkom jak wygląda sytuacja – wrogi myśliwiec atakował, po czym został trafiony. W ciągu minut zapada decyzja – opuścić pokład. Część załóg samolotów, które bombardowały Berlin, Szczecin, Police lub leciały na pobliskie lokalizacje czasami podejmowała decyzję o locie z uszkodzeniami do neutralnej Szwecji. Tutaj prawdopodobnie nie było takiej opcji – bombowiec leciał z płonącym skrzydłem, które w każdej chwili mogło eksplodować lub zająć ogniem kolejny silnik. Samolot uderza w jezioro Stolsko bez załogi na pokładzie. W sieci pojawia się też legenda o zahaczeniu w wieżę kościoła we wsi Stolec – jest ona raczej nieprawdziwa – wieża przetrwała wojnę, a zahaczenie maszyny spowodowałoby nie tylko jej zniszczenie, jak i upadek samego samolotu tuż obok.

Za zestrzelenie B-17 44-6117 LG-Q może odpowiadać niemiecki pilot z Zerstörergeschwader 26 (ZG 26) lecący maszyną Messerschmitt Me 410. O tym modelu maszyn i ich ataku wspomina pierwszy pilot Robert O’Bannon w swoich wspomnieniach. Wśród niemieckich dokumentów wynika, że tego dnia niemieccy piloci zestrzelili około 7 maszyn w okolicy, trzy z nich w pobliżu Neubrandenburga, na wschód i północ od miasta. Jeden z nich wymyka się w inny region – do sektora BJ-8, 50 kilometrów na północny zachód od Szczecina. Jest to jedyny pasujący raport niemiecki o zestrzeleniu B-17 pokrywający się z dokumentami amerykańskimi, które mówią o utracie B-17, jaki rozbił się dalej, w sektorze BI-9. Analizując ten wątek pojawia się nazwisko – unteroffizier Walter Aretz. Miał odnieść jedyne zwycięstwo lotnicze 21 czerwca 1944 roku, na wysokości 8 kilometrów, w opisywanym wyżej obszarze. Około 30 kilometrów od okolic, które opisuje raport znajduje się jezioro Stolsko. Jest to również jedyny raport tak blisko Szczecina, 21 czerwca 1944 roku. Zaznaczyć należy, że inny utracony samolot w zasięgu 50 kilometrów od Szczecina znajdował się nie na północny zachód, a na południowy zachód – pod Prenzlau, a uznany za zestrzelony został dużo dalej na zachód. Wątek Waltera pasuje tutaj najbardziej prawdopodobnie. Inne źródła podają w tym wątku postać odznaczoną Krzyżem Żelaznym 1 i 2 Klasy – był nim Balthazar Aretz, jednak ten miał brać udział w starciach według innych źródeł dzień wcześniej. Dlatego z uwagi na numer raportu przypisujący zestrzelenie 21 czerwca Walterowi, jest on bardziej prawdopodobny. Balthasar został ranny 5 października 1940 roku w walkach nad Londynem. W okolicach zestrzelenia 44-6117 również latał w ZG 26.

Prawdopodobny „łowca” opisywanej B-17 Walter Aretz urodził się 1 października 1922 roku, był w wieku większości członków załogi B-17, którą możliwe że zestrzelił. Zginął 18 lipca 1944 roku, krótko później, w trakcie walki powietrznej. Spoczął na cmentarzu Nordfriedhof w Düsseldorf. Kolejne potwierdzenie daje nam informacja o tym, że załoga B-17 44-6117 trafiła wrogi myśliwiec w jeden z dwóch silników, który stanął w płomieniach – wśród zestrzeleń B-17 oraz z regionu Berlina, który był celem, znajdziemy informacje również o myśliwcach jednosilnikowych. Walter Aretz był pilotem ZG 26, który na wyposażeniu miał myśliwce dwusilnikowe i właśnie Me 410. Krótko po odejściu od formacji zapada rozkaz opuszczenia bombowca…

Niewola i lokalizacje schwytania

Wśród legend o B-17 z jeziora Stolsko pojawia się opowieść mówiąca, że tylny strzelec wyskoczył pierwszy. To nie jest prawdą. Najpierw pokład opuściła dwójka, chwilę po nich czwórka oraz na sam koniec ostatnia trójka. Załogi sąsiednich bombowców widziały sześć spadochronów, na pokładzie było 9 osób. Pierwszy wyskoczył tylny strzelec Amos Frank Estrada, przez wyjście obok swojego stanowiska. W drzwiczkach zaklinował się jego… but. Razem z nim wyskoczył inżynier i górny strzelec Irwin Howard Lewis,  złapany w Ruhlow tuż pod Neubrandenburgiem. Początkowo Niemcy popełniają błąd i w jego dokumencie o złapaniu zaznaczają „Dead” (martwy).

Po nich wyskakuje kolejna czwórka, a potem ostatnia trójka. Kolejność sugeruje nam lekko śmieszna, a i lekko straszna historia zapisana w raportach załogi – Arnold Ostwald wylądował z Nathanem Bartmanem w niemieckiej dziś wsi (obok granicy) o nazwie Rothenkemplenow. Wcześniej dość masywnej postury i wzrostu Arnold Ostwald miał złapać Nathana Bartmana „za fraki” i wyrzucić go z pokładu. Taka informacja pada w dokumentacji i raportach samej załogi. Prawdopodobnie po nich wyskoczył celowniczy Arnold Ostwald, drugi pilot Thomas Fitzgerald i pierwszy pilot Robert O’Bannon. Tutaj teoria o kolejności może być różna – Benjamin Goldman zapisał w liście, że był w ostatniej trójce, a pilotów i celowniczego już nie było. Sam jednak był zamroczony.

W ostatniej trójce prawdopodobnie był operator radia Benjamin Goldman, dolny strzelec Herbert McCutchan oraz boczny strzelec Joe Fioretti Junior. Czwórka z nich – O’Bannon, Fitzgerald, McCutchan i Goldman wylądują w okolicach wsi Stolec, gdzie zostaną schwytani w pobliżu pałacu von Raminów. Najdalej z całej ostatniej grupy doleci boczny strzelec Joe Fioretti Junior, który wyląduje i zostanie schwytany w dawnym Falkenwalde, czyli w dzisiejszej wsi Tanowo. W dokumentach podaje się też, że jeden z lotników został schwytany przez SS. To nic groźnego w przypadku lotników – Niemcy mieli do nich bardzo dobry stosunek, w przeciwieństwie do rosjan. Gorszy los mógł spotkać lotnika schwytanego przez rolników i mieszkańców wsi – często zdarzały się samosądy. Ciekawostką są też wspomnienia operatora radia Benjamina Goldmana, który z racji swojego nazwiska był lekko wyśmiany przez oficerów niemieckich. Ci powiedzieli podejrzewając, że jego nazwisko może zdradzać jego pochodzenie: „twoi przodkowie muszą być teraz bardzo rozczarowani”. Wszystkich członków załogi schwytano między 10:30, a 11:00.

Pamięci Franka Amosa Estrady

Brakuje jednego.

Amos Frank Estrada. Tylny strzelec, ginie 21 czerwca 1944 roku. Według relacji załogi oraz innych lotników z innych bombowców niemieccy piloci myśliwców mieli strzelać do spadochroniarzy. Możliwe, że jednym z zabitych już w locie na spadochronie był Amos Frank Estrada. Inna teoria może mówić, że był ranny na pokładzie po trafieniu w statecznik poziomy, tuż obok jego stanowiska. Tej teorii nie ma jak potwierdzić. 

Niemcy odnaleźli jego ciało na polu i pochowali w we wsi Sponholz pod Neubrandenburgiem. Po wojnie jego szczątki ekshumowano. Spoczywa dziś na cmentarzu żołnierzy amerykańskich przy Rte du Condroz 164, w Neupré, w Belgii. Załoga nie będzie świadoma, że jeden z nich zginął – oficerowie i podoficerowie zostaną rozdzieleni. Podoficerowie trafią do stalagu w Groß Tychow (pod wsią Podborsko Tychowo), a oficerowie do stalagu pod Sagan (Żagań). Część z nich spotka się ponownie w momencie opuszczania Europy, we Francji.

O losach Amosa Estrady dowiedzą się po wojnie pisząc listy do jego żony. 11 października 1944 roku zostanie wysłany list informujący o potwierdzeniu śmierci… 

Wśród dokumentów z mojej kolekcji znajdują się jego listy. Tęsknił za córką i wspominał naleśniki, które robiła jego żona Lillian. W muzeum w stanie Kolorado znajdują się jego przedmioty personalne i dokumenty przekazane przez córkę. 

Robert O'Bannon w liście do żony Amosa Estrady przed odkryciem losów

Niezmiernie przepraszam, że nie napisałem wcześniej, ale dopiero otrzymałem twój adres z moich notatek w Anglii. Kiedy wyskoczyliśmy nad Niemcami, oczywiście nie miałem możliwości osobistego sprawdzenia, że każdy na pokładzie wyskoczył w prawidłowy sposób. Wiem, że Amos wyskoczył z samolotu, ale kiedy zostaliśmy otoczeni przez Niemców jego brakowało. Napisałem do Departamentu Wojny próbując zdobyć o nim nieco informacji, ale nie chcieli mi nic powiedzieć. To było bardzo trudne nie wiedzieć nic o jego losie. Wiem, że opuścił samolot, ale potem, zero wieści. Byłbym niezwykle rad, gdybyś mogła udostępnić mi jakiekolwiek informacje. Zostaliśmy zabrani do obozu oficerów w Sagan (Żagań), w Niemczech, a stamtąd do Moosburg pod Monachium. Wyzwolono nas 29 kwietnia 1945 roku i wróciliśmy do domów krótko później. Moja żona, dziecko i ja żyjemy teraz ze znajomymi, bo sytuacja mieszkaniowa w Los Angeles jest trudna. Jeżeli Amos jest teraz z tobą (i Bóg wie, że mam nadzieję iż jest) powiedz mu, że wszyscy inni są wliczeni w to. Tom Fitzgerald (drugi pilot) oraz ja jesteśmy teraz na drodze do zwolnienia i będziemy cywilami za miesiąc lub dwa.

Jim Kasiajian w liście do żony Irwina Lewisa, po zestrzeleniu jego samolotu, 25 czerwca 1944

Droga Wirginio. Piszę do ciebie ten list z nadzieją, że ukoi twoje myśli. Uwierz mi, znalazłem tak dużo informacji jak tylko to możliwe, od ludzi którzy lecieli w jego skrzydle oraz ze wszystkich tych raportów, są wszyscy bezpieczni.
(prawdopodobnie Jim nie wiedział, że Amos zginął)
Oto co stało się w czerwcu dwudziestego pierwszego, około dziesiątej rano. Jego formacja została zaatakowana przez myśliwce nim osiągnęła cel. Jedno skrzydło stanęło w płomieniach, chwilę później kiedy Amos - tylny strzelec oraz zapasowy dolny strzelec (Herbert McCutchan) zestrzelili dwa myśliwce. O'Bannon natychmiast rozkazał zrzucić bomby oraz wyskakiwać. Ich spadochrony były widziane, jak się otwierały, jeden po drugim. Pilot walczył, by utrzymać maszynę dostatecznie stabilnie, by mogli się wydostać. Jak tylko znajdę coś więcej napiszę do ciebie - proszę, jeżeli jest cokolwiek co albo Jorgen Harding (inny zmiennik nie biorący udziału w locie) albo ja możemy zrobić, po prostu powiedz. Jorgen oraz ja byliśmy z nimi na misjach trzy razy, ale Joe wziął samolot Jorgena tym czwartym razem, a ja zostałem uziemiony ze względu na moją rotację. Proszę Wirginio, nie czuj się źle. Z pewnością usłyszysz o nim więcej już wkrótce.

Benjamin Goldman w liście do Lillian Estrady, w tłumaczeniu Brinleya Morgana

Droga Lil, pani i pan Goldman powrócili do domu dwa dni temu (ze zwolnienia ze służby w Kalifornii), więc dopiero przeczytaliśmy twój list. Dobrze jest usłyszeć coś od ciebie, tutaj. I odpowiedź na kolejne pytanie - to cholernie dobrze nie być już w mundurze! Mówiąc o Melindzie (córka Amosa) - nie sympatyzujemy (żartobliwie), bo nie możemy jej zobaczyć, wyślij nam zdjęcie, a my wyślemy jedno tobie... ok? Będę na chwilę poważny, Lil. Mam nadzieję, że nie będziesz zła... Najpierw zacytuję, co pisałaś - by odświeżyć pamięć: (cytat) Niewiedza niemal doprowadza cię do szaleństwa. (koniec cytatu). Mam świadomość wydarzeń tylko do pewnego momentu... I nie mogę ci przekazać informacji, jakich pragniesz. Lil, myślę że ześwirowałbym gdybym chciał dopowiedzieć koniec historii do połowicznie znanej opowieści. Wiesz przecież, że gdybym napisał "koniec" do nie-faktycznej opowieści brzemię jej niepewności byłoby dla mnie uciążliwe. Dlatego zaoferuję małą informację i uprzejmą radę.

Historia jest krótka. Naszym celem był Berlin. Lecieliśmy wysoko, przez ponad pięć godzin. Mieliśmy zasady - Amy (Amos) raportował stan jego zapasu tlenu bardzo często. Wszystko było OK. Wtedy chmura niemieckich myśliwców zaatakowała nas. Pocisk przebił skrzydło. Zaczęło płonąć i Boby (pilot Robert O'Bannon) wydał rozkaz wyskoczenia. Była rozmowa na interkomie. Słyszałem, że Amos ustrzelił jeden myśliwiec, ja sam nie dałem rady. I moja historia się skończyła - zamroczyło mnie z braku tlenu. Kiedy się ocknąłem było nas tylko trzech na pokładzie. Fioretti, dolny strzelec (Herbert McCutchan) i ja. Wiedzieliśmy, że reszta wyskoczyła, bo zajrzałem na front. Joe Fioretti ruszył na ogon, Amy już dawno wyskoczył. Więc cóż, nieukończona historia. Mogło się zdarzyć wiele, ale niczego nie sugeruję. Moja rada to iść podobną linią, Lil.

Robert O'Bannon w liście do żony Amosa Estrady po otrzymaniu informacji o śmierci

Droga pani Estrada. Otrzymałem dziś pani list i poczułem wielki smutek dowiadując się o Amosie. Wciąż wierzyłem, że wszystko z nim dobrze, jednak ostateczne wiadomości mówiące, iż zginął są bardzo smutne. Niestety nie mam żadnej opcji bym personalnie mógł przekazać ci informacje z Departamentu Wojny, mogę jednak opisać ci sytuację jaka wtedy miała miejsce. Zostaliśmy zaatakowani przez niemieckie dwusilnikowe myśliwce, na północny zachód od Szczecina. Rozpoczęli atak od tyłu i utraciliśmy z nimi kontakt wzrokowy. Amos dawał nam znać, co dzieje się tam z tyłu do momentu, kiedy rozkazałem załodze wyskakiwać, cały czas mówił jaka jest sytuacja. Z racji, że byli za nami Amos był w najbardziej niebezpiecznej pozycji. Mógł być krytycznie ranny jeszcze przed wyskoczeniem, niestety tego prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Sgt Lewis, nasz inżynier, powiedział mi właśnie dzisiaj, że kiedy był więziony we wrogim obozie, do którego trafił w Niemczech, nikt nie był w stanie powiedzieć mu nic interesującego. Przykro mi, że to wszystkie informacje jakie mogę ci dać, niestety nie jest to dużo i prawdopodobnie jedynie Bóg wie, co stało się dokładnie naprawdę. Liczę, że uspokoję nieco twoje uczucia, może nie. Cokolwiek bym nie napisał, my wszyscy głęboko wierzyliśmy w to, że wszystko z nim dobrze. Wielu ludzi zginęło tego dnia, 21 czerwca 1944 roku, i liczę, że nie na próżno. Moje najgłębsze kondolencje, Bob O'Bannon.

Córką poległego Amosa jest Melinda Crowe (z domu Estrada), z którą próbowałem nawiązać kontakt. Niestety bezskutecznie. Jej matka (a żona Amosa) pani Lillian Estrada / Vasquez (z domu Keller) zmarła 10 kwietnia 2012 roku. Po wojnie wyszła za mąż za strażaka przyjmując jego nazwisko. Córka Amosa – Melinda Estrada – wyszła za mąż za Roberta Crowe, mają dzieci i wnuki. Armia Stanów Zjednoczonych informowała żonę Amosa regularnie o poszukiwaniach, a także z czasem poprzez niemiecki Czerwony Krzyż poinformowała o śmierci. Pani Lillian otrzymała zapomogę finansową dla rodziny, a także wychowywała dalej córkę. Słowa otuchy wysyłane były przez członków załogi, którzy powrócili do USA. W jednym z listów możemy dowiedzieć się, że jednak nie tylko Amos Estrada posiadał potomstwo i żonę. Pierwszy pilot Robert O’Bannon podaje w liście słowa „My wife, baby and I”, czyli moja żona, dziecko i ja. Daje nam to znak, że również posiadał dziecko – prawdopodobnie syna, który dziś wraz z bratem dba o pamięć o ojcu. Mogę mieć tylko nadzieję, że odnajdą te opracowanie i ulepszą je o kolejne detale.

Po śmierci matki córka Amosa i Lillian, pani Melinda Ann Crowe, przekazała pamiątki po niej oraz po ojcu do muzeum w stanie Kolorado. Udało mi się skontaktować z placówką i otrzymać nieco skanów zaprezentowanych w opracowaniu.

Ojcem Amosa był David Estrada (1896-1949), matką Fedelina Garcia (1889-1978). Rodzina była pochodzenia meksykańsko-teksańskiego. Pani Fedelina wychodziła za mąż cztery razy. Ciekawostką jest, że jej pierwszy i trzeci mąż oraz dwóch synów (David Estrada Junior i Amos Estrada) walczyli na frontach II Wojny Światowej. Z kolejnych źródeł o życiu Amosa wynika, że szkolny dyplom otrzymał w 1938 roku, a także był sportowcem – lubił piłkę nożną i koszykówkę. Ożenił się z wybranką serca 21 maja 1941 roku, była nią wspomniana Lillian Keller. Jej ojcem był również David, który niestety zmarł rok po mężu pani Lillian – w 1945 roku, matką była Maria Keller. Rodzina żony Amosa była pochodzenia niemiecko-rosyjskiego. Jeden z listów pisany bardzo trudnym do rozczytania angielskim pomógł mi rozszyfrować Brinley Morgan, o którym niżej. Brinley podejrzewa, że forma listu daje nam dodatkowy pogląd na temat – państwo Goldman dopiero się pobrali. Jest też możliwość, że żona Benjamina Goldmana mogła spotkać się z żoną Amosa Estrady w trakcie treningu przed wylotem, w Dyersburg, w Tennessee. Było to możliwe – inni członkowie załogi – Jim Kasiajistan oraz Irwin Lewis spotkali się przed wylotem na front, a temu drugiemu towarzyszyła partnerka.

Miałem okazję być z Piotrem Witem na miejscu baraku numer 46, w którym swój wojenny czas spędził pierwszy pilot Robert O’Bannon w Żaganiu. Lokalizacja baraku w Groß Tychow, gdzie wojenny czas spędził Irwin Lewis nie jest mi znana, ale miałem możliwość być na pozostałościach tego obozu. Z wzmianek z dokumentacji obozowych wynika również, że Joe Fioretti Junior był przeniesiony do Stalag 357, do budynku B1/4 otrzymując tam numer identyfikacyjny 2505, zaś Irwin Lewis otrzymał numer 2541. Losy powojenne znane są niestety tylko we fragmentach. Robert O’Bannon służy w wojsku do 1965 roku, osiągając stopień majora, a później pracuje jako instruktor budowlany. Napisał nowelkę „Return to Sagan”, która znajduje się w mojej kolekcji – jest to fabularyzowana, nie bazowana na faktach historia załogi bombowca, który został zestrzelony. W 1978 roku odwiedził Polskę, miejsce po obozie w Żaganiu, inne stalagi, Auschwitz oraz Dachau. Benjamin Goldman został historykiem lotnictwa i pracował blisko 40 lat w bazie sił powietrznych Langley. Irwin Lewis powrócił do armii w 1945 roku i pozostał w służbie do 1969 roku. Doczekał się aż dziesięciorga (!) dzieci. Według rodziny jednak nie poruszał często wątku II Wojny Światowej. Bardzo możliwe, że dla wielu członków załogi Marsze Śmierci były niesamowicie negatywnymi wspomnieniami, gdy obozy były ewakuowane na zachód – wielu nie przeżyło morderczej wędrówki. 

Wizyta rodziny Irwina Lewisa i głaz pamiątkowy

Przez 70 lat temat historii bombowca B-17 44-6117 LG-Q był znany tylko z badań podwodnych oraz niewielkiej ilości informacji dostępnej z oficjalnej dokumentacji. W 2019 roku napisał do nas Brinley Morgan, odnajdując model, który stworzył Piotr Wit, a także mój dawny artykuł. Okazało się, że Brinley pracował nad książką „Ghost of Bassingbourn, Bomber in a Polish Lake” o historii tego bombowca, a także o historii członka rodziny swojej żony (Cheryl Morgan), którym był górny strzelec i inżynier Irwin Lewis. Temat eksplodował masą nowych informacji. 

W 2019 roku Brinley udał się z rodziną do Polski, a „delegacja” składała się z 4 osób: wspomniany Brinley, jego żona Cheryl Morgan, Don Lewis (syn górnego strzelca) oraz jego żona Jane Lewis. W podróży odwiedzili Szczecin, Żagań, stalag w Groß Tychow, gdzie jeńcem był ojciec Dona oraz oczywiście wieś Stolec i jezioro Stolsko.

Wydarzenie zgromadziło blisko setkę osób. Była pani wójt gminy Dobra Teresa Dera, rekonstruktorzy historyczni, przedstawiciele stowarzyszeń, a rodzina lotnika odwiedziła też znajdujący się we wsi Stolec pałac von Raminów. Dzięki uprzejmości pasjonatów goście mogli przejechać od świetlicy, którą prowadzi pani Luiza Ślusarenko-Supernak, na plażę na „pokładzie” zabytkowego amerykańskiego samochodu wojskowego. Na tafli jeziora złożono wieńce i kwiaty ku pamięci poległych w II Wojnie Światowej. Prócz tego rodzina górnego strzelca odwiedziła wspomniane na początku Muzeum Motoryzacji i Wojskowości w Tanowie, jakie prowadzi Leszek i Bogna Budyłowcy oraz spotkała się z drużynami nurków, którzy brali udział w poszukiwaniach na wraku w jeziorze.

Na bazie spotkania i historii powstała książka „Ghost of Bassinbourn, Bomber in a Polish Lake”, w której znaleźć można listę osób zaangażowanych i masę fotografii. Książkę w języku angielskim można poczytać w Książnicy Pomorskiej oraz bibliotece głównej Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. Elementy z wyposażenia samolotu oraz część przedmiotów załogi zobaczyć można w Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Nie zakończyliśmy na tym historii B-17 44-6117 LG-Q. W 2022 roku dzięki wsparciu marszałkowskiego projektu Społecznik oraz zaangażowaniu pasjonatów odsłonięto tablicę informacyjną oraz głaz pamiątkowy. Tablicę na głazie wykonał zakład kamieniarski OMEGA 2 Piotr Nicowski i Andrzej Plewa, zaś tablicę informacyjną udało się postawić we współpracy z Nadleśnictwem Trzebież. 

Wśród zaangażowanych rozdano stylizowane tabliczki pamiątkowe, byli to między innymi nurkowie: Nobert DarażLeszek KryszczukJacek KowalewskiBartłomiej Jaskowski. Prócz nich również Robert JaniakArtur SpychajJakub Spychaj, Józef TarkowskiJacek Luiza ŚlusarenkoPiotr WitMiłosz KędziorekTomasz JanczaAndrzej SzulcDarek Łukasz BorkowscyJanusz Magdalena Bacewicz, Dariusz Bloma, Fundacja Kresowa Szlakiem Norbutta (Łukasz Szełemej Wojciech Prusaczyk) i inni. Organizację wydarzenia przeprowadziła Fundacja Bielik. Fotografie wykonali: Arkadiusz Rutkowski, Zenon Owczarek i Stanisław Krasicki. Wymienić tu wszystkich zaangażowanych jest naprawdę trudno. Ale udowadnia to jak dużo osób było zainteresowanych! Festyn zgromadził około 200 osób, w tym również brykające po plaży dzieci, zaglądające do zabytkowych pojazdów wojskowych. Przybyli też przedstawiciele armii USA – major Jesse Edwards, oficer z 1-68AR oraz kapitan Byron Denman, kapelan z 1-68AR. Jednym z ciekawszych momentów ceremonii odsłonięcia głazu pamiątkowego była przemowa kapelana, którą miałem okazję przetłumaczyć dla zebranych na język polski:

Kapelan Byron Denman, na odsłonięciu monumentu:

Dobry Boże, stoimy tutaj przed tobą z sercami, które noszą blizny wojny. Ten monument nie stoi tutaj, by przypominać ten ból. Ten pomnik stoi tutaj, by wszyscy którzy go widzą widzieli poświęcenia, jakie należało ponieść, byśmy mogli trwać w pokoju. I dlatego proszę Boga o błogosławieństwo. Pobłogosław tych, którzy polegli w tych czasach wojny, pokojem i spokojem ducha. Pobłogosław tych, których dłonie pracowały nad uhonorowaniem poległych siłą i wytrwałością. Pobłogosław tych, którzy biorą udział w tym odsłonięciu oraz przywódców, by zrozumieli te przesłanie. By szukali lepszych rozwiązań niż wojna, mimo że zawsze powinniśmy być na nią gotowi. Niech Bóg błogosławi relacje naszych narodów w zaufaniu i dobrobycie i broni pokoju, jakiego świat teraz potrzebuje. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

To jeszcze nie koniec historii. Może dzięki takiemu opracowaniu, jak te które czytasz odezwą się inni członkowie rodzin załogi B-17 44-6117 LG-Q i dopiszą do tego wątku kolejne akapity.

Żyjemy tak długo, jak żyje pamięć o nas.

Na koniec chciałbym podziękować niezliczonej liczbie ludzi, którzy sprawili, że tę historię można było opisać z takimi detalami – archiwistom brytyjskim i amerykańskim, rodzinom lotników, pasjonatom historii z naszych okolic i wszystkim badaczom.

Zajrzyj w okolicę!

Po prawej stronie znajdziesz mapę z lokalizacją omawianego tematu. To mapa interaktywna!

Możesz ja kliknąć i oddalić widok kółkiem myszy, co pozwoli Ci zobaczyć inne posty znajdujące się w tej okolicy. Możesz użyć „Mapy Historycznej” Szczecina, by zobaczyć ją w pełnej formie. Wiele postów znajdujących się w bliskiej odległości gromadzi się w grupy – je możesz rozdzielić kliknięciem na ikonę.

Travelers' Map is loading...
If you see this after your page is loaded completely, leafletJS files are missing.

Poprawka?

Kliknij i daj znać!

Ostatnia aktualizacja 5 miesięcy temu

Możesz znaleźć ten post na naszej grupie Facebook „Szczecin Znany i Historycznyklikając na ikonkę po prawej stronie. Prócz tego postu znajdziesz tam wiele innych, które nie są publikowane na naszej stronie. Masz coś ciekawego w temacie historii Szczecina? Nasza grupa to właśnie miejsce dla kogoś takiego jak Ty!

Post na FB

Skomentuj na Facebooku lub podziel się postem ze znajomymi!

Dodaj komentarz

Historyczny Szczecin