Mrozi krew w żyłach? Niestety jednym z dość mrożących tematów jest wątek cmentarza jenieckiego pod Dąbiem, w Szczecinie. Niektórzy ludzie chcący być prezydentem Polski mówią, że tam nic nie ma i zniszczenie cmentarza nigdy nie miało miejsca. Postanowiłem zebrać wiele informacji z ostatnich lat, a cały temat rozbudował jeszcze Krzysztof Żurawski z Kuriera Szczecińskiego za pomocą odnalezionych zdjęć i listu.
Kliknij i rozwiń spis treści
Jeżeli powiem ci, że w Szczecinie pod miejscem, gdzie pakuje się dzisiaj mięso znajduje się cmentarz to mi nie uwierzysz… Ale taka jest nasza lokalna historia. Chodzi o cmentarz niemiecki, skoro najpewniej mowa o czasach przedwojennych? Nie, to nie cmentarz niemiecki. Chodzi o nekropolię, na jakiej pochowano również Polaków. Niemożliwe?! Jak to?! Cmentarz, na jakim spoczęli Polacy został w Szczecinie zabudowany przetwórnią mięsa?! Spoczęli tam nie tylko Polacy, ale również przede wszystkim Francuzi, trochę Brytyjczyków, sporo Rosjan, a także możliwe że ludzi z innych regionów świata, które dawniej sprzymierzone były przeciwko Niemcom – Nowozelandczycy i Australijczycy – ci również byli jeńcami, jacy mogli tu spocząć. Jak to możliwe, że na miejscu wielonarodowej nekropolii powstał zakład mięsny znany masie mieszkańców Szczecina oraz okolic?
Temat ten poruszałem już kilka razy, opisując nieco wątków związanych z historią tej liczącej kilka dekad nekropolii. Dekad? Cmentarz ten powstał w wyniku jednej z najbardziej istotnych wojen XIX wieku, ale do pochówków wrócono tu ponad 40 lat później – w okresie I Wojny Światowej. Nawigację po opracowaniu wspomoże znajdujący się wyżej spis treści lub możliwość przeskoczenia do konkretnego nagłówka, na przykład wątku polskiego na cmentarzu pod zakładami mięsnymi.
Zebrałem wiele wcześniejszych i krótkich postów, doszukałem więcej informacji oraz źródeł, a następnie złożyłem to w załączony poniżej film, trwający 30 minut oraz opisujący wątek w dużo dokładniejszy sposób. Niestety w wątek miesza się również polityka. Czy musi i czy na pewno musi być poruszana w temacie historii? Niestety, jeżeli dbający o polską historię podmiot o ogromnym wpływie, finansach oraz możliwościach badawczych – Instytut Pamięci Narodowej – kłamie, fałszuje historię i mówi, że jakiś wątek w polskiej historii nie miał miejsca to niestety należy reagować. W 2024 roku kandydat na prezydenta Polski oraz prezes IPN – Karol Nawrocki – wypowiedział załączone i zacytowane w filmie słowa: „Polacy w przeciwieństwie do sowieckiej swołoczy nie niszczyli cmentarzy”. To stanowisko nie jest prawdą. Na zachodzie Polski oraz na Mazurach znajduje się masa cmentarzy, jakie zniszczono po II Wojnie Światowej.
Należy zaznaczyć i podkreślić, że ówcześnie – po 1945 roku – chęć zemsty, odpłaty, wyładowania tego, co spotkało Polaków ze strony Niemców była uzasadniona i naturalna. Dziś jednak – po 80 latach od zakończenia II Wojny Światowej – nie możemy zaprzeczać, zakłamywać i fałszować historii, by się „wybielić”. Dawne nekropolie były niszczone i są niszczone do dzisiaj. Tym bardziej trzeba piętnować fałszywe, nieprawdziwe i kłamliwe stanowisko Karola Nawrockiego i przypominać, że niestety niszczyliśmy też cmentarze francuskie, wielonarodowe, a niekiedy też niszczyliśmy polską pamięć na pomnikach niemieckich. W jaki sposób? Na pomnikach poległych, które powstały w niemal każdej niemieckiej wsi (ale również francuskich czy brytyjskich) znajdowały się nazwiska polskie. Polacy byli brani na pobór w armii niemieckiej, ale też rosyjskiej – stawali na przeciw siebie na frontach I Wojny Światowej. Są przykłady Polaków, których schwytano jako niby Niemców w bitwach we Francji, by następnie trafiali do… i tak niemieckiej niewoli, pod Szczecinem. Pomniki poległych były po 1945 roku obalane, a bywało że znajdowały się na nich nazwiska Polaków, kilka takich przykładów mamy wokół miasta!
Wróćmy do tematu – gdzie był cmentarz pod zakładami mięsnymi?
🔍︎ Możesz powiększyć kafelki kliknięciem
Wojna francusko-pruska 1870-71
Cmentarz jeniecki powstał w 1870 roku po tym, jak Francja wypowiadając wojnę Prusom przegrała w sposób spektakularny – do niewoli dostał się jeszcze przed końcem wojny oraz zdobyciem Paryża sam Napoleon III. Ówcześnie określano go obozem pod Altdamm (Dąbie), znajdowałby się dzisiaj na terenie hal różnych firm przy ulicy Potok. Cmentarz powstał obok – brama wejściowa znajdowała się obok aktualnego wjazdu przez stróżówkę na teren zakładów mięsnych Animex-Foods w Szczecinie, który mogą starsi pamiętać jako zakłady Agryf. Pod koniec 1870 roku do obozu, jaki znajdował się na północny zachód od cmentarza trafiały tysiące jeńców, ówcześnie głównie francuskich. Baraki dla jeńców istniały obok kompleksu nazwanego Traindepot, jaki znajdował się między ulicą Miłą, linią kolejową oraz główną ulicą Pomorską. Zarys dawnego kompleksu zachował się minimalnie, ale jest widoczny w porównaniu do map. Baraki zaś tworzono bardziej na wschód – w pobliżu hali Potok 112, a także częściowo na miejscu samego Traindepot.
Jeńców kwaterowano niemal w całym mieście – nawet w obiektach o znaczeniu wojskowym, jak Fort Wilhelm, Fort Leopold czy w lazaretach i barakach, które stały przed Bramą Portową, na ówczesnym polu ćwiczebnym. Utworzono dla tych, którzy nie przeżyli zadanych na froncie ran lub zmarli z innych powodów kilka cmentarzy – opisany przy ulicy Litewskiej, w kwaterze w dzisiejszym Parku Andersa oraz właśnie na cmentarzu pod zakładami mięsnymi pod Dąbiem. Jeńców było tak dużo, że prasa niemiecka z I Wojny Światowej wspominając te czasy zaznaczała, iż jeńcy wojny 1870-71 mogliby wywołać powstanie i opanować miasto. Było ich więcej niż w ówcześnie osobnym od Szczecina mieście (Dąbiu), a sama stolica regionu miała tylko dwa razy więcej mieszkańców. Ludzie byli w 1871 roku bardzo zmęczeni ilością jeńców i faktem, że po części lokalne garnizony oraz miasto musiało dawać im przestrzeń do życia, jedzenie oraz miejsca w szpitalach. Bywało, że na jednym łóżku leczył się Niemiec, a na drugim Francuz. Nie wszyscy w kiepskim stanie po zimie przeżyli – przykładem jest umieszczenie chorych na Golęcinie, gdzie stoi do dziś głaz upamiętniający tych, których pochowano.
Wszystkie informacje oraz detale znajdziesz na stronie Galerii Wspierających.
W imieniu redakcyjnego kiciucha 🐈 dzięki za rozważenie wsparcia 💝
Wirtualna karma
Redakcyjny kiciuch i jego pełna miska- Twój kafelek w Galerii Wspierających jeżeli chcesz!
- Ranga "Mini Wspieracz" na Forum Dyskusyjnym
- Wirtualna piona! Dzięki takim ludziom jak Ty możemy opłacać licencje, serwer oraz domenę.
Na serwer
Koszty, licencje... 💝- Twój kafelek w Galerii Wspierających jeżeli chcesz!
- Ranga "Średni Wspieracz" na Forum Dyskusyjnym
- Podziękowania personalne na Grupie Facebook specjalnym postem
Zdecyduję samemu
Dzięki za 5 zł lub nawet 500 zł!- Twój kafelek w Galerii Wspierających jeżeli chcesz!
- Ranga "Wspieracz" na Forum Dyskusyjnym od kwoty (Mini 50+, Średni 100+, Wielki 200 +)
- Podziękowania personalne na Grupie Facebook specjalnym postem przy wsparciu od 100 zł
🔍︎ Możesz powiększyć kafelki kliknięciem
I Wojna Światowa
Po wojnie francusko pruskiej, kiedy tysiące jeńców powróciły do swoich rodzin baraki zdemontowano, a na miejscu pola utworzono plac ćwiczebny. Cmentarz jednak pozostał, a nawet pochowano tam według wzmianek lekarza, jaki zajmował się jeńcami, a żył w Dąbiu. Dawna władza pruska, a później niemiecka miała do jeńców duży szacunek – pozwalano żołnierzom francuskim na powrót przed I Wojną Światową, by odwiedzić bliskich w Szczecinie oraz sam cmentarz. Już w 1870 miał tu powstać pierwszy monument pamięci pochowanych, istniejący też w okresie I Wojny Światowej. Francuzi źle „przeżyli” upokorzenie.
Do ponownej roli obozów jenieckich przy ulicy Miłej oraz Potok w szczecińskim Dąbiu wrócono pod koniec 1914 roku i coraz mocniej w latach kolejnych Wielkiej Wojny. Trafiali tu przedstawiciele różnych państw – Francuzi, Brytyjczycy, Rosjanie, ale też Polacy służący w armii rosyjskiej, nawet Nowozelandczycy i Australijczycy stojący po stronie Ententy. Na jednej z fotografii zachował się też czarnoskóry żołnierz, pośród członków obozowej kapeli. Podobnie było i tym razem. Pierwsze lata w niewoli były dość dobre – warunki pogarszały się wraz z brutalnością I Wojny Światowej oraz wizją „wojny okopowej”, przedłużającej się. Przegrana Niemców i ich sojuszników sprawiła, że jeńcy utrzymywali się i żyli wyłącznie dzięki pomocy Czerwonego Krzyża oraz nadsyłanych paczek. Jednym z „podarków” były nawet tak oczywiste rzeczy do przeżycia, jak pompy artezyjskie.
W okresie I Wojny Światowej postawiono oficjalnie i przy uczestnictwie lokalnego garnizonu z Dąbia pomnik pochowanych tu żołnierzy francuskich. Przemowę prowadził ksiądz katolicki w języku francuskim oraz niemieckim, a cmentarz lekko zmienił swój kształt – prawdopodobnie część sektora z wojny francusko-pruskiej została zmniejszona, od północnego zachodu. Prócz tego stał tu pomnik brytyjski, jaki według źródeł miał zawierać około 50 nazwisk, a także pomnik żydowski, co uwieczniono na fotografii, którą jeden z jeńców wysłał do rodziny i zaznaczył na niej siebie. Założenie cmentarne przetrwało do 1945 roku, chociaż są dowody na to, że cmentarz przetrwał II Wojnę Światową i zniszczony został całkowicie dopiero później – wbrew temu, co mówi prezes IPN Karol Nawrocki o niszczeniu cmentarzy.
Wątek polski w obozie jenieckim Altdamm
Znane jest kilka źródeł, w tym jedno o dramatycznym stanowisku, które mówią nam o polskich jeńcach w dawnym obozie pod Altdamm (Dąbie). Bardzo często „wrzucano nas” z racji języka do tego samego „worka”, co Rosjan, a tych traktowano najgorzej. Nie tylko dlatego, że stosunek Niemców do Rosjan był kiepski, powód był również inny – wybuchła rewolucja bolszewicka. Rosjanie byli bardziej zajęci tym tematem niż pomaganiem swoim oraz rosyjska solidarność z jeńcami była na bardzo niskim poziomie. Polacy utrzymywali się w 1918 roku, kiedy w oczy zaglądał głód oraz brak zainteresowania jeńcami ze strony pokonanych Niemiec różnymi metodami – paczkami Czerwonego Krzyża, ale również intensywną pomocą polskiego komitetu obozowego, polonii szczecińskiej i organizacji pozarządowych, jakie działały w Szczecinie. Ten wątek jest kompletnie zapomniany, a nawet sam Instytut Pamięci Narodowej tak bardzo walczący o pamięć o Powstańcach Wielkopolskich skazał polskich jeńców na zapomnienie. Dlaczego? Bo przyznanie, że byli tu jeńcami Powstańcy Wielkopolscy byłoby jednocześnie potwierdzeniem istnienia w tym miejscu zniszczonego i zabudowanego zakładem mięsnym cmentarza. Takie zniszczenia cmentarzy przez Polaków zdaniem Karola Nawrockiego nie miały nigdy miejsca.
O wątku powstańców oraz ogółem Polaków pisał w swojej publikacji opisywany szeroko na stronie Antoni Szuman. Kolejnym wątkiem są apele Polaków poprzez instytucje francuskie, brytyjskie i amerykańskie. Wśród listów zachowało się dramatyczne stanowisko polskiego komitetu obozowego, gdzie zaznaczono, że każdego dnia umiera tu kilka-kilkanaście osób, a sytuacja jest katastrofalna. Działania polskiego towarzystwa i jego działaczy oraz wspomnianego Antoniego Szumana nie są w Szczecinie kompletnie upamiętnione, nigdzie. Tym bardziej jego wątkiem nie interesuje się IPN, a jego książka oraz praca jest wspominana jako źródło w masie miejsc – przykładem strony WWW na temat Powstania Wielkopolskiego. Cmentarz przetrwał do wojny, a także miał istnieć po niej. Widzimy założenie na zdjęciach lotniczych z 1943 roku, gdzie wciąż stoi duża kaplica prawosławna, a także widać rzędy grobów oraz alejki. W marcu 1945 roku wokół cmentarza mogły toczyć się walki, jednak istnieje źródło mówiące o tym, że nekropolia przetrwała i była znana powojennym mieszkańcom.
🔍︎ Możesz powiększyć kafelki kliknięciem
Historia z kartki
W mojej kolekcji kartek i pocztówek jest jedna, jaką otrzymał jeniec (patrząc na język) francuski w obozie w Altdamm (Dąbiu). Czy było możliwe otrzymać kartkę lub list w trakcie wojny? Będąc w niewoli?! Oczywiście. Jeńcy prosili często swoje rodziny na zachodzie o Virol – opisywałem ten wątek pod tym adresem. Niczym niezwykłym była korespondencja oznaczana „feldpost” – przez służby niemieckie, również w okresie II Wojny Światowej. Tu mowa o jeńcu francuskim nazwiskiem Gaston. Tu należy pamiętać, że to również popularne imię. Serdecznie zapraszam osoby znające język francuski do pomocy w zdekodowaniu drugiej strony kartki. Był szeregowcem (privat) lub jest to forma francuskiego imienia. Siły zarówno ententy, jak i Niemiec wyraźnie prosiły za pomocą prasy, by nadsyłane listy i paczki do obozów jenieckich dokładnie adresować – zaznaczać, że mowa o jeńcach, podać numer jednostki, nazwisko, a także nazwę i lokalizację obozu. Kartkę wysłano do pana Gaston w 1917 roku, sprawdzono (znak pieczątki) oraz po ponad 100 latach trafiła do mojej kolekcji. Możliwy szeregowy o nazwisku Gaston mógł mieszkać w miasteczku Morges, skąd kartkę do niego wysłano. Miasteczko Morges istnieje na granicy francusko-szwajcarskiej, po stronie Szwajcarii. Zaś 342 pułk piechoty istniał właśnie do 1917 roku. Kontekst za pocztówką – czy została wysłana przez znajomych, rodzinę, czy kolegów z armii – nie jest znany.
Zniszczenie nekropolii wielonarodowej po II Wojnie Światowej
Kolega z Kuriera Szczecińskiego – Krzysztof Żurawski – odnalazł zainspirowany moim filmem dawne numery gazety oraz listy kierowane do redakcji kilka dekad temu. Autorem listu ponad 60 lat temu był pan Jan Dobrański. Jak zaznaczył Krzysztof takie tematy, które poruszał czytelnik Kuriera nie cieszyły się „uwagą wysokich czynników” (czyli były niewygodne dla władzy), a jak widać nawet dziś prominentni politycy i kandydaci na prezydenta uważają, że historia opisana wyżej nigdy nie miała miejsca. Pan Jan udowodnił pisząc dekady temu do Kuriera, że prawosławna kaplica cmentarna przetrwała wojnę i zwyczajnie została najpewniej zniszczona pod budowę przetwórni – list trafił do redakcji w 1964 roku, zakłady były budowane 15 lat później. W liście pojawia się stanowisko, że przetrwały 3 pomniki – autor od razu podejrzewał dwa francuskie oraz jeden włoski. Mało prawdopodobne, by trafiali do Dąbia (Altdamm) Włosi, ale nie jest to wykluczone.
Włochy przystąpiły do wojny po stronie państw Ententy, ale wypowiadając wojnę w 1915 roku wyłącznie Austro-Węgrom, a do starcia z Niemcami doszło dopiero pod koniec października 1917 roku. Pan Jan Dobrański napisał, że wokół kapliczki prawosławnej było tysiąc grobów – raczej nie przesadzał, gdyż linie alejek widzimy na zdjęciach lotniczych z 1943 roku i śmiało można założyć, że pochowano tu przynajmniej setki jeńców. Na cmentarzu według jego listu pasły się krowy i miało być tu ogrom napisów w języku francuskim i włoskim. Przed polskim szabrem nie ostała się żeliwna tablica, częściowo obkuta na złom (pisownia z listu): МИРЬ ВАМЬ ТОВАРИЩИ ПАМНЯТЬ О ВАСЪ НЕ УМРЕTЪ ПЛЕННЫЕ РУССКИЕ СОЛДАТЫ 1916 г. ИЮЛЯ 18 ДНЯ С.С. АЛБТДАМА (Pokój wam towarzysze, pamięć o was nigdy nie zginie, jeńcy żołnierze rosyjscy, 18 lipca 1916, Altdamm).
🔍︎ Możesz powiększyć kafelki kliknięciem
Co powinno być zrobione?
Firma, która dzisiaj zarządza mającymi już 50 lat halami (oczywiście po remontach i przebudowach) – Animex – nie jest firmą biedną oraz na skraju upadłości. To duże przedsiębiorstwo, którego władze i zarząd mogą nawet nie być świadome tego, że pod jednym z zakładów mają istotny historycznie cmentarz. W Polsce wciąż mamy bardzo silny opór przeciwko historii poprzedników na ziemiach zachodnich – do Niemców – tutaj jednak mowa o cmentarzu wielonarodowym. Smutne (czy może typowe?) jest to, że nawet kościół w Szczecinie jest niechętny pamięci o pochowanych w Szczecinie jeńcach. Napisałem w 2024 roku do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa z ofertą, że za darmo odmaluję tablicę dedykowaną Francuzom, jaka znajduje się obok kościoła – parafia odpisała, że to tablica należąca do miasta i żebym „spadał” do magistratu. To wątek cmentarza w dawnym Parku Andersa, gdzie również chowano jeńców francuskich wojny 1870-1871. Udowodniłem, że tablica jest na działce kościoła i tyle było z kontaktu… Brak chęci współpracy, co dla kościoła jest niestety typowe, udowadnia też to, że nie jest to jedyna ignorancja oraz „zlewanie” historii ze strony parafii. Podobne „zlanie” na historię mamy przy ulicy Broniewskiego i parafii świętego Kazimierza.
Zaznaczę jednak, że nie wszystkie parafie mają taki stosunek, inne są żywo zainteresowane i współpracują nad wspólną historią, niezależnie czy to przedwojenna, czy powojenna. Bardzo miło wspominam księdza zarządzającego hospicjum przy ulicy Pokoju, jaki dosłownie z miejsca „wyleciał” podreptać po sąsiednich ruinach dawnego kompleksu leczniczego Berquell. To pozostałością tego zakładu leczniczego jest dzisiejsze hospicjum przy Pokoju, a w pobliskich obiektach leczono również jeńców francuskich. Nie wszystkie parafie i instytucje kościelne mają negatywny stosunek do historii. Wracając do firmy Animex – firma we współpracy z miastem Szczecin powinna wygospodarować przed bramą zakładu skwer z upamiętnieniem tego cmentarza oraz jeńców, w tym Polaków. Nie powinniśmy ukrywać tego, że tam są pochowani ludzie i tam był cmentarz. Zamiast tego dobrze wykonany skwer z tablicą pamiątkową oraz informacyjną, małą ławką i paroma drzewami byłby godnym zakończeniem tego tematu. W 2025 roku będę pisał i wysyłał maile do instytucji oraz miasta w celu nagłośnienia tematu. Może uda się wątek wielonarodowy (w tym polski) zakończyć odpowiednim honorowym monumentem pamiątkowym.
Widzę BŁĄD, mam sugestię!
Ostatnia aktualizacja 1 tydzień temu
Możesz zgłosić problem lub propozycję rozwinięcia guzikiem poniżej albo dołącz do nas na forum dyskusyjnym. Pole komentarzy znajdziesz niżej.

Twórca całego tego zamieszania na Szczecin Znany i Historyczny, grzebiący pod każdą przedwojenną cegłą w Szczecinie. Dreptus okolicznus, gatunek pospolity. Droniarz, miłośnik ciemnego piwa, tematyki II Wojny Światowej. Codziennie? Po prostu brodaty brzydal.
Zajrzyj w okolicę postu!
Po prawej stronie znajdziesz mapę z lokalizacją omawianego tematu. To mapa interaktywna!
Możesz ja kliknąć i oddalić widok kółkiem myszy, co pozwoli Ci zobaczyć inne posty znajdujące się w tej okolicy. Możesz użyć „Mapy Historycznej” Szczecina, by zobaczyć ją w pełnej formie. Kliknięcie w ikonę pokaże Ci miniaturę i tytuł.
- Altdamm, Dąbie, Miła, Potok, Traindepot
If you see this after your page is loaded completely, leafletJS files are missing.