Dawno odeszli ludzie lubią o sobie "przypominać" 😉

Niemal wiek później bierzecie do rąk czyjś list, dokument, może przedmiot z jakimś nazwiskiem dawnego producenta - ludzie, jakich od wieku nie ma lubią się "przypomnieć". Bohater tego opracowania przypomniał się trochę w inny sposób - za pomocą części swojej... urny. Niewielu szczecinian wie, ale w przedwojennym mieście działało już krematorium. Hans Wangemann był jednym z "klientów" tego obiektu, już oczywiście po śmierci.

Dzisiejsze Wielgowo-Sławociesze-Zdunowo to peryferia Szczecina położone na wschodzie. Niektórzy żartują, że nie wiedzą, iż to wciąż Szczecin! Nasze miasto jest jednym z trzech największych powierzchniowo miast Polski, mimo że Szczecin nie ma największej w kraju populacji – sporą część miasta zajmują lasy, rozlewiska oraz… woda. W granice miasta Szczecin wliczone jest całe jezioro Dąbie. Od zachodnich granic do wschodnich – od Bezrzecza po granice Wielgowa stanowiące również granicę miasta Szczecin mamy niemal 22 kilometry. Tylko kilometr więcej ma w swojej średnicy wschód-zachód Warszawa, a to więcej niż w taka sama średnica Łodzi oraz niemal tyle samo, co średnica wschód-zachód Wrocławia. Mniejszy w średnicy wschód-zachód jest również Poznań mający lekko ponad 18 kilometrów. Wracając do tematu – dzisiejsze Wielgowo przed wojną nosiło nazwę Augustwalde i nie należało do Szczecina do 1939 roku. Wcześniej było to Augustwalde Kreis Neugard, czyli należało do powiatu nowogardzkiego. Dopiero po decyzji o utworzeniu Wielkiego Miasta Szczecin zostało przyłączone do Großstadt Stettin. Nim to się stało w tej miejscowości zmarł bohater naszego postu. Po wojnie niemal wszystkie cmentarze niemieckie naszej okolicy oraz samego Szczecina były sukcesywnie przekształcane w parki (co również robili Niemcy z swoimi cmentarzami przed wojną), ale niemal wszystkie były niszczone – pozostawały po nich niewielkie lapidaria, a płyty nagrobne często poddawano „recyklingowi”. Wróćmy do bohatera tego postu. Kim był Hans Wangemann, którego część urny z prochami znaleziono pod Zdunowem? Kim była jego rodzina? Jak miało wyglądać szczecińskie krematorium?

Ciekawostka przed kolejnym akapitem – posiłkowałem się źródłami, które ustalił za pomocą rodzinnych kolekcji Theo Winter (współautor WikiTree), może ten post sprawi, że rodzina Hansa otrzyma po nim jakąś pozostałość! Poruszyłem odpowiednie „dzwonki”, by ten kontakt nawiązać.

Lekarz medycyny, potomek znanych postaci

Płytkę z urny Hansa znaleziono niemal 2 kilometry od samego Wielgowa (Augustwalde), co budzi ciekawość – czy urnę rodzina pozostawiła na skraju drogi polnej przy drzewie, czy fragment znalazł się tam w wyniku powojennego czynnika? Tego chyba się nigdy nie dowiemy. Hans Wangemann był praktykującym lekarzem medycyny. Tutaj dzięki 👤 Bernhard za rozszyfrowanie w stu procentach aktu zgonu bohatera postu oraz ulepszenia w detalach całej historii. Hans był w sile wieku – miał zaledwie 40 lat w momencie śmierci. Urodził się 10 września 1894 roku w Jüterbog. W bazach genealogicznych podana jest data urodzenia 19 stycznia 1894 – tabliczka z urny podaje inną datę. Można podejrzewać, że Hans był chory lub umierający. Dokument (akt zgonu) poświadczył lekarz, który się nim opiekował. Z dokumentu dowiadujemy się, że Hans Wangemann osiadł przed śmiercią w Wielgowie, a wcześniej mieszkał w Berlinie, gdzie na wigilię (24 grudnia) 1923 roku wziął ślub. Wybranką jego serca była pani Elisabeth Olga Eleonore von Müthel, jaka urodziła się w Parzimois, dziś to Estonia. Para wyprowadziła się z Berlina i zamieszkała w Wielgowie (Augustwalde). Kremacji dokonano 15 grudnia 1934 roku w Krematorium Stettin. Tu ciekawostka – majestatyczne krematorium, które pierwotnie planowano przy tworzeniu szczecińskiego cmentarza centralnego nie powstało. Ciała kremowano w standardowym budynku głównym – za znaną nam dziś kaplicą. Tu warto wspomnieć, że cmentarz przed wojną posiadał dwie, drugą dobudowano po zachodniej stronie. Ta przetrwała wojnę z uszkodzeniami, ale została po niej rozebrana. Zachował się za to szkic budynku z dawnej książeczki o początkach cmentarza – znajduje się powyżej. Według dawnego projektu cmentarza centralnego zakładano, że krematorium powstanie na dzisiejszych sektorach 40, na rogu Mieszka I, przy bramie numer 13. Żona Hansa – pani Elisabeth – wyszła ponownie za mąż w 1942 roku, a w 1940 roku mieszkała w Podjuchach przy dawnej Hoerningweg 11. Dzisiaj to ulica Skalista.

Potomek majora i znanego misjonarza

Ojcem Hansa był major Adalbert Nathanael Fürchtegott Wangemann, urodzony 3 marca 1867 roku w Berlinie, który na starość postanowił osiąść w Altdamm (Dąbie). Mieszkał przy dawnej Stargarderstraße 161, adres ten nie istnieje – znajdował się pomiędzy Młyńską, a Newtona, przy ulicy Pomorskiej, dziś obok stoi III Liceum Ogólnokształcące. Z danych genealogicznych wynika, że rodzina przeniosła się tu na początku lat trzydziestych. Krótko przed śmiercią Hansa zmarł właśnie jego ojciec – Adalbert – 28 października 1933 roku, a jeszcze lekko wcześniej – 5 kwietnia 1931 roku zmarła już w Szczecinie jego matka, Clara Marie Pilling. 

Ojcem Adalberta, a dziadkiem Hansa był zasłużony i znany człowiek – Hermann Theodor Wangemann, teolog, misjonarz i wykładowca. Udawał się dwukrotnie w drugiej połowie XIX wieku do Południowej Afryki usługując nie tylko mieszkającym tam kolonistom niemieckim, ale również tubylcom, którzy postanowili interesować się nową dla nich religią. Był przedstawicielem typowego dla ówczesnych lat niemieckiego misjonarstwa – opartego o pracowitość, pruski porządek oraz stanowisko, że tylko pomagając innym pomagamy samemu sobie. Tuż przed śmiercią (1894) jego nazwiskiem nazwano przystanek nad brzegiem jeziora Nyassa, decyzją lokalnego afrykańskiego księcia, w 1891 roku – Wangemannshöh. Tu warto dopisać ciekawostkę – mimo niemieckiego kolonializmu w Afryce do dziś wiele nazw miast, gór, lokalizacji nosi nazwy niemieckie, a mieszkańcy kultywują europejskie pozostałości.

Historia rodziny Wangemann jest o tyle ciekawa, że ojciec Adalberta, a dziadek Hansa – Hermann Theodor Wangemann – opierał się małżeństwu. Łącznie był żonaty trzykrotnie, z winy losu – jego pierwsza żona zmarła trzy dni po porodzie, druga w wyniku ciężkiej choroby. Jedną z jego żon była Elisabeth von Mittelstädt, którą poznał w trakcie górskich wycieczek z samym Otto von Bismarckiem. Hermann Theodor był człowiekiem obracającym się w wysokich kręgach – ojcem jego żony Elisabeth był znany w Szczecinie i zmarły tutaj w 1870 roku Ernst Jakob von Mittelstädt. Elisabeth bardzo lubiła się też z przyszłą żoną Bismarcka, Johanną von Puttkamer.

Informacje te, co ciekawe znajdują się w nieopublikowanych cyfrowo wspomnieniach samego… Hansa Wangemanna – wnuka Hermanna – zaś dziś znaleziono element jego urny 2 kilometry od jego ostatniego miejsca zamieszkania, Wielgowa, przy polnej drodze…

Niektórzy lubią się przypominać 🙂

Widzę BŁĄD, mam sugestię!
Ostatnia aktualizacja 7 miesięcy temu
Możesz zgłosić problem lub propozycję rozwinięcia guzikiem poniżej lub dołącz do nas na forum dyskusyjnym. 

Dodaj komentarz

Historyczny Szczecin