Wiele obiektów, które mieszkańcy nazywają zabytkami... Nimi nie są. Wiele innych, których wartość historyczna jest ogromna, zabytkami też (niestety) nie są, a być powinny. Innym razem obiekty o praktycznie żadnej wartości na kartach historii, poza tym, że... są... wpisane są jako zabytki. Trudny temat, prawda? Dziś poruszymy temat dbałości o zabytki oraz pokażę Wam je od niezbyt lubianej strony - rozpadającej się, zapomnianej i niszczejącej.
Im częściej człowiek się czymś pasjonuje, w czymś zabiera głos, tym więcej pojawia się osób zarzucających, że czegoś się nie robi w sposób właściwy. Nawet jeżeli byśmy robili… nic… to komuś nasze „nic-nie-robienie” będzie przeszkadzać. Post postanowiłem „popełnić” z dedykacją dla pewnego Pana, który mówił, że zabytki w Szczecinie mam w pewnym miejscu ciała, w którym plecy kończą szlachetną nazwę. Postanowiłem przespacerować się po mieście, podjechać w kilka miejsc, odpalić drona i pokazać… niechlubną kwestię zabytkowych obiektów w Szczecinie. Myślę, że o jednym z nich na pewno ogromna część z Was nie wie. Temat poruszył się w trakcie mojego komentarza o „zabytkowych ołtarzach” w Szczecinie, mając na myśli dwa budynki, którym aktywiści, obrońcy zabytków, społecznicy, mieszkańcy i media poświęcają ogromną uwagę… Całkowicie nie zauważając potrzeby ratowania innych obiektów, często dużo „bardziej” zabytkowych.
Co znaczy „bardziej”? Czy może być zabytek mniej lub bardziej? Musimy pamiętać o tym, jaka jest definicja zabytku – to na przykład obiekt, nieruchomość, budynek którego zachowanie leży w interesie społecznym, a sam obiekt jest świadectwem minionej epoki, zdarzenia lub ma wielką wartość historyczną. Część osób mówi, że mój stosunek do Willi Grüneberga lub Hotelu Piast jest nieodpowiedni. Nie walczę z tym, by te obiekty zachować – wręcz przeciwnie, lekki opór dawnej konserwator zabytków w stosunku do Hotelu Piast uznaję za szkodliwy i cieszę się, że temat tej narożnej kamienicy w centrum ruszył. Z drugiej strony patrzę lekko krzywo na Willę Grüneberga, która oczywiście posiadając stare wnętrza zabytkiem stała się bardziej pod formę politycznego paliwa – dziwnym trafem dawni mieszkańcy willi „obudzili się” z pomysłem zabytku bardzo późno, w stosunku do pierwszych planów linii szybkiego tramwaju. W Odrze minęło sporo wody, a stan budynku pogorszył się nim dawni mieszkańcy willi zauważyli, że może ona być… zabytkiem, co mogło pomóc uratować obiekt przed przesunięciem lub zburzeniem.
Z tych dwóch obiektów w Szczecinie uczyniono „ołtarze” walki o zabytki, nie zwracając uwagi na wiele innych, również takich które są historycznie bardziej unikalne. Ich temat stale jest nieporuszany. Do tego postu. Hotel Piast powinien być natychmiast remontowany. To prawda. Jednak z drugiej strony ma on tak duże zainteresowanie z prostego powodu – to doskonałe paliwo polityczne, punktując władzom brak troski o ten JEDEN obiekt, który zabytkowe elementy ma (według wpisu do rejestru, oczywiście!) od stosunkowo niedawna, ignorując inne zabytki. Podobne paliwo robi się wokół wspomnianej willi, która stała się symbolem walki z władzami miasta. Czy słusznie? Opinie są różne – dla mnie z Willi Grüneberga zrobiono zabytek zdecydowanie za późno, na potrzeby walki z miastem.
W komentarzach o szczecińskich kamienicach często pojawia się wątek ulic, na których kamienic się nie remontuje. Wielu mieszkańców mówi, że to przecież zabytki! Zabytkowe kamienice! Tutaj pojawia się powyższy wątek „wartości” zabytku. Bo nie każda przedwojenna kamienica w Szczecinie powinna być zabytkiem – na tle tych typowo robotniczych raczej dużo cenniejsza jest ta, która posiada bogate zdobienia. Czy może się mylę? W całym wątku ratowania szczecińskich zabytków uznałem, że zabiorę drona i udam się w krótką podróż po mieście, fotografując z bliska te zabytki, które nie znajdują się na czołówkach gazet, profilach aktywistów, społeczników lub szczecińskich mediów. Jeden z opisywanych obiektów doskonale znamy spacerując po Wałach Chrobrego, ale czy spoglądamy wyżej „zadzierając nosa”? Najczęściej nie. Przez to nie dostrzegamy, że elementy reprezentacyjnego gmachu wymagają remontu. W pościgu za zabytkowymi obiektami promowanymi przez społeczników często nie dostrzegamy tego, że niektóre zapuszczone i rozsypujące się zabytki przeszły lub właśnie przechodzą doskonale prowadzone remonty.
Wielu mieszkańców w Szczecina dopiero… teraz… dowiaduje się, że willa będąca w katastrofalnie agonalnym stanie przy Słowackiego dzisiaj lśni, albo o tym, że Stara Drukarnia właśnie jest remontowana. Ma otrzymać również charakterystyczną historyczną figurę na szczycie! Jak w oryginale. Jedna z pań, która mówiła „a co ruiną starej drukarni?!” trochę się zaskoczyła, gdy pokazałem jej fotografie z remontu… Niestety, nie wszystkie obiekty mają tyle szczęścia, a te znane nam najbardziej – na Wałach – też wymagają troski.
Remonty, fasady i… oficyny
W „szczecińskim” Internecie często wraz z fotografiami remontowanych fasad kamienic pojawiają się komentarze powątpiewające w rewitalizację budynków również od tyłu. Niestety, muszę wielu zwolenników takich komentarzy mocno rozczarować – oficyny oraz wewnętrzne sektory kamienic również się remontuje. Nie wszędzie i nie wszystkie, ale jednak Szczecin zupełnie inaczej wygląda z lotu ptaka, a przelot dronem mocno weryfikuje to, co wielu mówi o „pucowaniu” kamienic tylko od frontu. Niestety, oficyny chyba na zawsze – dopóki istnieją – będą miejscem niezbyt atrakcyjnym. Dziś naśmiewamy się z chowu klatkowego, jak często nazywa się nowe osiedla mieszkaniowe, gdzie z balkonu widzimy, co robi sąsiad w pokoju. Z drugiej jednak nie zauważamy, że podobny „chów klatkowy” istniał na przełomie XIX i XX wieku, gdy ludzie mieszkali w kamienicach od strony wewnętrznej mając jedno okno na całe mieszkanie, z widokiem na… ścianę.
Kontekst zabytku próbuje do nas tutaj przemówić i zapytać o wagę oraz wartość określenia „zabytkowa kamienica”. Próbuje zadać nam pytanie, który zabytek jest bardziej cenny oraz to, czy każda kamienica centrum miasta jest zabytkowa? Jak bardzo „cenne” są kamienice w centrum miasta, nie posiadające zdobień, kolumn, rzeźb w stosunku do innych, które je posiadają? Rzućmy jednak okiem na poniższą małą galerię z centrum Szczecina – są miejsca, w których oficyny i wewnętrzne sektory remontuje się razem z frontem, ale i niestety są miejsca, w których miały ruszyć inwestycje i… nie ruszyły. W wielu dość mocnych stanowiskach z cyklu „dlaczego miasto nic z tym nie robi?!” zapominamy, że nie wszystkie obiekty o wartości zabytkowej są w posiadaniu miasta i (niestety?) miasto nie ma prawa wyremontować komuś kamienicy lub budynku, ot tak. Ma jednak odpowiednie narzędzia, by właściciela próbować zmuszać do należnej opieki nad zabytkową tkanką, a do niedawna miało z tym spore opory.
Na końcówce Matejki
Jednym z budynków, którego stan mnie najbardziej „boli” jest kamienica narożna w zjeździe z Matejki w Gontyny. Od wielu wielu wielu lat osłonięta zieloną siatką, pełną już kurzu, pyłu i gruzu. Jest ona dla mnie tym symbolem „niechcenia” lub braku zainteresowania ze strony mediów, aktywistów, radnych i niestety trochę nas samych – mieszkańców. W jej pobliżu niewiele zachowało się oryginalnej zabudowy. Niemal wszystko w ciągu ulicy Matejki, nie licząc kilku budynków zmiotła wojna i powojenne rozbiórki. Przetrwała willa na przeciwko opisywanej kamienicy, której wejście od ulicy blokuje… coś… Ciężko nazwać taką dziwną konstrukcję blokującą schody. W pobliżu nie ma już innych kamienic o bogatych zdobieniach, nie ma ich w sumie wcale. Nieodległą ocalałą przy Malczewskiego i Galaxy „pochłonęła” inwestycja, o tyle dobrze że z odnowieniem zdobień oraz detali. Jednak zabytkową i zdobioną kamienicą na zjeździe w Gontyny nie interesuje się praktycznie nikt.
Nie piszą o niej media, nie pojawiają się pod nią aktywiści, ludzi broniących innych zabytków w mieście (głównie pod paliwo polityczne) ciężko tu spotkać. Napis na szczycie „1886-87” za chwilę odpadnie. Ledwie trzyma się zdobienie szczytowe, którego kawałki już leżą na blachach. Otwory pod szczytem, również zdobione, nie są zabezpieczone przed ptactwem. O tyle dobrze, że w zabytkowej kamienicy można zauważyć instalację odgromową oraz plastikowe okna. Nieco lepiej wygląda ona od strony Gontyny, gdzie elewacja nie jest zasłonięta siatką i „jakoś” się trzyma. Niestety, od strony Matejki jest tragedia – w elewacji rośnie zieleń ( 😛 ), a wilgoć dosłownie zjada monumentalne balkony z kolumnami. Wkrótce zdobienia mogą odpaść całkowicie.
Może doczekamy kiedyś większego zainteresowania mediów, aktywistów, obrońców zabytków i samego miasta tym budynkiem. Możemy mieć tylko nadzieję, że gdy przyjdzie remont nie skończy się na skuciu elementów i „klockizmie”.
Przedwojenny „ZUS” nie błyszczy
Z ulicą Małopolską mam trochę wspomnień – wielokrotnie przyjeżdżający znajomi zatrzymywali się w Hotelu Focus. Pomijając stan muru oporowego i bazgroły przy schodach, od strony Wałów Chrobrego w oczy rzuca się niezbyt piękna strona dzisiejszej Politechniki Morskiej. Tak, tak. Uczelnia zmieniła swoją nazwę i „półkę” stając się politechniką. Dlaczego nazwałem ten gmach przedwojennym ZUSem? To dawny Landesversicherung, czyli zakład ubezpieczeń. Niestety w oczy rzuca mi się bardziej ukryta część tego budynku – fotografując ją dronem widzimy odpadający tynk. Od strony ulicy Małopolskiej gmach robi bardzo ponure wrażenie swoją ociekającą brudem elewacją.
Oczywiście, zgodnie z powyższym – apel o oczyszczenie musiałby być wystosowany do władz uczelni, a nie do miasta. Jednak również w interesie Szczecina, urzędu miejskiego, leży kwestia wizerunkowa – Wały Chrobrego to chyba ścisła czołówka miejsc w Szczecinie, które odwiedzają i mieszkańcy i turyści, prawda?
Pozostałości fortecznego Szczecina
Dość przykry widok. Z jednej strony miejsce to jest bardzo odludne i raczej mało prawdopodobne, by obiekt ten został jakkolwiek wyeksponowany lub zadbany. Z drugiej te miejsce wpisuje się dokładnie w definicję zabytku – jest to obiekt unikalny, nieliczna pozostałość, świadek historii. Mur ten pamięta wojnę prusko-francuską, I Wojnę Światową, II Wojnę Światową, a także PRL i ostatnie lata. Z fortyfikacji Szczecina po zrzuceniu przez niego „militarnych kajdan” w 1873 roku nie pozostało wiele. Wielu mieszkańców Szczecina kojarzy Basztę Panieńską (lub też Basztę Siedmiu Płaszczy) i na tym koniec. Mało kto wie, że pozostałości forteczne są też przy św. Ducha, w Dąbiu, przy ulicy Podgórnej. Innych możemy szukać koło dworca. Jednym z zapomnianych i niezauważanych elementów fortecznych jest niewielka luneta (potocznie wieżyczka, dla ułatwienia rozpoznania w terenie) na ulicy Owocowej, tuż obok dworca PKP. Znajduje się na rogu muru, wymaga pilnej konserwacji oraz zabezpieczenia. Najlepiej, oczywiście, wyeksponowania i może podświetlenia za pomocą jakiegoś panelu solarnego kawałek dalej.
W tym akapicie piszę jednak o nieco dalszym obiekcie, którego stan jest przynajmniej średni, a okolica przypomina śmietnisko. Mur Carnota przy ulicy Potulickiej to miejsce, które niedawno poruszano na wSzczecinie.pl, również w formie udostępnienia u nas na grupie historycznej. Obok opisywanego miejsca znajduje się zabytkowa wieża ciśnień, która z zewnątrz nie przypomina wieży, bo… znajduje się na wzgórzu 😉
Mur Carnota znajduje się obok niej. Stanowi pozostałość szczecińskiej twierdzy. Jak wspominał prześwietny Jan Iwańczuk na Encyklopedii Szczecina, mur ten wzniesiono w latach 1846-1848 pomiędzy Baterią Południową, a Baterią Północną. W opracowaniu na Encyklopedii wspomniane jest również, że wykorzystano wcześniejsze umocnienia szwedzkie. Do dziś przetrwał odcinek przy ulicy Czarneckiego i końcówka obok wieży ciśnień.
Niestety, to miejsce zapomniane. Przez aktywistów, obrońców zabytków i niestety samych mieszkańców. Film z wizyty pod murem sprzed 8 lat można znaleźć na kanale YouTube „Wycieczki Piotra” lub klikając w ten odnośnik. Przez ostatnie kilkanaście lat mur niewiele się zmienił, porównując fotografie, jednak jest to zabytek całkowicie zapomniany. Czy byłaby możliwość jego remontu i wyeksponowania? To bardzo wątpliwe. Dalszy (północny) fragment muru jest w stanie dużo dużo dużo gorszym, traktuje się zabytek jak mur oporowy, na którym stoją garaże. Teren jest bardzo zarośnięty, a mur w stanie złym. Niestety dron miał problemy z sygnałem nad tą lokalizacją.
Masoni nad apteką?
Spacerując po Szczecinie uwielbiam zajść na Plac Grunwaldzki – wpaść do jakiejś kawiarni na rogu Śląskiej albo Rayskiego. Kupić chleb w jednej z najbardziej klasycznych piekarni, u państwa Reczyńskich. W moim „dreptaniu” po mieście zawsze oko przykuwała kamienica narożna z apteką na parterze. Niewielu szczecinian wie, że apteka istniała tam również przed wojną. Front tej kamienicy od strony Placu Grunwaldzkiego zdobi cyrkiel z węgielnicą, czyli symbol łączony z tajemniczymi masonami, inaczej pisząc wolnomularzami. Jeszcze do niedawna zdobienia były widoczne z ulicy w blasku słońca. Od jakiegoś czasu przykryte są znaną i powszechną w „sypiących się” budynkach zieloną siatką. Mocno przykro, bo przepiękne zdobienia zasłonięto – fotografie wykonane dronem, w bardzo wysokiej rozdzielczości pozostawiłem na dysku, a dla Was mam lekko skompresowane wersje, byście nie wysadzili strony w powietrze 😉
Zdobiony symbol trzech tarcz, węgielnica, cyrkiel otoczony przez skrzydła i elementy roślinne. Niestety, jednego ze skrzydeł już nie ma. Odpadł też lewy ptak, na szczęście trzyma się jeszcze napis A.D. 1898 oraz słonecznik (słońce?) z promieniami poniżej. Warto dodać, że oryginalnie kamienicę zdobiły też figury po bokach, ich dziś już nie ma. Przykro się trochę robi, że o „zaciągnięciu” tak bogatego zdobienia kamienicy nie burknął niemal żaden aktywista albo portal internetowy o Szczecinie. Wpisuje się to trochę w początek tego postu, o „ołtarzach” aktywności miejskiej.
Obudźmy się, historycznie
Miasta się zmieniają. Z pewnością nie uda nam się uratować każdego starego obiektu, a dojdziemy kiedyś do momentu w którym może nawet bloki z wielkiej płyty staną się zabytkami lub osiągną „wiek zabytkowy”? Mam nadzieję, że to się nigdy nie stanie – zawsze uważałem, że „klockizm” czasów PRL powinien być stopniowo rozbierany. W miejscach, w których istniała historyczna zabudowa – przykład: szczecińskie stare miasto powinno być ponownie zabudowane stylizowanymi kamienicami. Zaś na przedmieściach „klockizm” PRL powinny zastąpić nowoczesne wieżowce. To będzie jednak… wyzwaniem… Na pewno nie małym, dla przyszłych pokoleń. Dobrze jest widzieć, że „Szczecin Znany i Historyczny” czyta na Facebook miesięcznie prawie, co dziesiąty mieszkaniec Szczecina. Miło się robi, gdy nasze posty budzą mieszkańców do historycznych przemyśleń.
Dlatego warto się obudzić i mówić nie tylko o tych budynkach, o których piszą „typowe” media lub społecznicy, często dyktowani podbudowywaniem swoich zasięgów. Zaglądajmy w miejsca nieoczywiste, pytajmy o nieodkryte historie, domagajmy się remontów obiektów zabytkowych i unikalnych na skalę nie tylko miasta, ale i okolicy. Murów fortecznych i pozostałości po nich prawie w Szczecinie nie mamy, a jeden z fragmentów wielu z Was mija w drodze na dworzec PKP lub PKS. Sporo bogato zdobionych kamienic w centrum poza sławnym Hotelem Piast też prosi o Waszą uwagę, a są to obiekty mające na „karku” po niemal 140 lat!
Jak myślicie? Warto byłoby odpalić drona i pokazać niektóre ukryte miejsca w innym poście?
Twórca całego tego zamieszania na Szczecin Znany i Historyczny, grzebiący pod każdą przedwojenną cegłą w Szczecinie. Dreptus okolicznus, gatunek pospolity. Droniarz, miłośnik ciemnego piwa, tematyki II Wojny Światowej. Codziennie? Po prostu brodaty brzydal.
Zajrzyj w okolicę!
Po prawej stronie znajdziesz mapę z lokalizacją omawianego tematu. To mapa interaktywna – możesz ja kliknąć i oddalić widok, co pozwoli Ci zobaczyć inne posty znajdujące się w tej okolicy. Możesz użyć „Mapy Historycznej” Szczecina, by zobaczyć ją w pełnej formie. Wiele postów znajdujących się w bliskiej odległości gromadzi się w grupy – je możesz rozdzielić kliknięciem na ikonę.
If you see this after your page is loaded completely, leafletJS files are missing.
Poprawka?
Kliknij i daj znać!
Możesz znaleźć ten post na naszej grupie Facebook „Szczecin Znany i Historyczny” klikając na ikonkę po prawej stronie. Prócz tego postu znajdziesz tam wiele innych, które nie są publikowane na naszej stronie. Masz coś ciekawego w temacie historii Szczecina? Nasza grupa to właśnie miejsce dla kogoś takiego jak Ty!
Post na FB
Skomentuj na Facebooku!