Niewielka wieś wzdłuż ulicy, a historia na każdym rogu

Przez Siedlice obok Polic przejeżdżamy jadąc w stronę Szczecina leśną trasą, albo w przeciwnym kierunku. Po kilku minutach jazdy od zjazdu z górki Leśna Górnego jesteśmy w Policach. Często nie zastanawiając się jaka historia kryje się za rogiem!

W pierwszej linii chciałbym podziękować „panu na włościach” Leśno Górne, który użyczył mi publikacji, jaką wspierałem się w tym poście, a której część dotyczącą Siedlic opisał Kurt Bergunde. We wstępie warto też wspomnieć, że istnieje strona internetowa prowadzona przez potomków dawnych mieszkańców, w tym pana Kurta, dostępna pod adresem https://zedlitzfelde.de/, a współpraca między potomkami dawnych mieszkańców, a dzisiejszymi układa się bardzo dobrze! Dzięki temu postała książeczka, którą posiłkowałem się opisując dawne Zedlitzfelde, a dzisiejsze Siedlice pod Policami. W niej znaleźć można fotografie z odwiedzin i wydarzeń polsko-niemieckich, te miały miejsce w połowie lat dziewięćdziesiątych i później. Swoje opracowanie chciałbym zadedykować świętej pamięci Janowi Maturze, który niegdyś swoje opracowanie zamieścił na swojej stronie.

Dziś ślady wspólnej historii – niegdyś niemieckiej, dzisiaj polskiej – odnaleźć można w Siedlicach w kilku miejscach. Co ciekawe, w tej wsi mieszkali nawet przed wojną osoby o polsko brzmiących nazwiskach, których potomkowie dawnych mieszkańców wspominają i dzisiaj! To wiele znaczy i pokazuje, że można budować graniczną historię razem. Podobne wspomnienia mieszkańców i fotografię polskiego powojennego grobu w Siedlicach znaleźć można w dziale książeczki, którą się wspierałem. Nim przejdziemy do opisu historycznego wsi udajmy się na miejsce, które według starych mieszkańców Siedlic było symboliczne – na pozostałości dawnego cmentarza, tam według jednej z opowieści pośród niemieckich jeszcze grobów miały znajdować się dwa polskie, z około 1947 roku. Wspomina się też w 1994 roku, że na cmentarzu miało spoczywać dwóch mieszkańców Leśna Górnego.

 

Siedlice, cmentarz, krzyż i tablica pamiątkowa

Dzisiaj skraj lasku na łuku drogi w kierunku Polic (po zachodniej stronie) stanowi dawny cmentarz. Wśród drzew zobaczyć można wiele pozostałości postumentów, ram nagrobnych, a także co niezbyt zadowalające – duży dół po prawdopodobnym rabunku. Jednak wśród tych pozostałości starego świata są dwie rzeczy udowadniające, że można współpracować, transgranicznie. Stoi krzyż z tabliczką w języku polskim i niemieckim ku pamięci dzisiejszych i dawnych mieszkańców, a także na dawnym pomniku, wcześniej zniszczonym i zapomnianym zamontowano nową tablicę. Ten kamienny monument dawniej poświęcony był poległym w I Wojnie Światowej mieszkańcom wsi – był to bardzo popularny zwyczaj, w niemal każdej miejscowości podobny obiekt można było znaleźć. Tragiczną informacją jest spis 20 ofiar tyfusu, w trakcie II Wojny Światowej, miały być pochowane właśnie na tym cmentarzu. Jedną z ofiar był Wilhelm Berndt, urodzony 3 lutego 1856 roku w Dołujach (Neuenkirchen). Oznacza to, że mógł być najstarszym mieszkańcem wsi i okolicy – gdy pochowano go wg książki 18 kwietnia 1946 roku jako ostatniego na cmentarzu. W dawnej publikacji obok zdjęcia grobowca rodziny Berndt znajduje się też fotografia powojennego grobu polskiego.

Po wojnie monument bez tablicy niszczał, w 2013 zamontowano na nim tablicę z napisem „Tu spoczywają w Bogu dawni mieszkańcy Zedlitzfelde” (w języku polskim oraz niemieckim) i sentencją łacińską „Requiescant in pace!” (Spoczywaj w pokoju). Według karty ewidencyjnej najstarszy zachowany nagrobek mógł pochodzić z 1852 roku, jednak w innych miejscach podaje się, że cmentarz mógł pochodzić z XVIII wieku. Dodatkowo cmentarz w Siedlicach pod Policami to również pomniki przyrody – oznaczone czerwoną tabliczką obok oraz zielonymi tabliczkami na samych drzewach.

Heckelwerk, Heckeldorf, Hedkewert

Dzisiejsze Siedlice nie nazywały się od razu Ziedlitzfelde i są znacznie starsze niż się powszechnie sądzi. Według dawnych źródeł przed osadą Ziedlitzfelde istniała tutaj wieś Heckelwerk, zapisywana również jako Heckeldorf i Hedkewert. Jedna z pierwszych informacji o osadzie pojawia się w 1286, gdy biskup kamieński Herman von Gleichen miał oddzielić osadę od PolicKrótko później podaje się, że osadę o takiej nazwie miał przypisać do klasztoru augustianów w 1298 roku biskup pomocniczy Petrus z Kamienia Pomorskiego. Interesujący wątek planów postawienia kościoła w Lese / Leese (Leśno) pojawia się dalej. Proboszcz kościoła mariackiego w SzczecinieHermanus – miał w 1299 roku zarządzić, by oddzielić wsie Heckelwerk i Leese od parafii w Policach (Pölitz) i przenieść je do planowanego kościoła w tej ostatniej wsi. Ostatniej czyli w Leese (Leśno), gdzie według kilku źródeł planowano zbudować świątynię. W kolejnych stuleciach podejrzewa się, że osada mogła tymczasowo się wyludnić zachowując nazwę Heckelwerk jako nazwę młyna wodnego. Ciekawostką jest też to, że młyn Heckelwerk (Heckemühl) znajdziemy na mapach z czasów szwedzkich. Najlepszym wyjściem będzie odesłanie do podróży pana Jana Matury po temacie młyna. Powodem opuszczenia mogły być prowadzone konflikty – wojna trzydziestoletnia trwająca między 1618, a 1648 rokiem. Wieś miała być zdewastowana lub spalona, a jej odbudowa rozpoczęta właśnie od młyna. W ostatnich latach panowania Fryderyka II (zmarły w 1786 roku) zdecydowano o odbudowie oraz zasiedleniu osady nowymi kolonistami. W 1782 roku utworzono 7 posterunków osadniczych, powiększając łącznie działki do 13, dokumenty własnościowe wystawiono 15 marca 1784 roku. O lokacji Heckelwerks Wassermühle wspomina też Brüggeman w 1779 roku – młyn nie miał nakazu mielenia zboża, ale mógł korzystać z wozu i transportu z Polic tyle zboża, ile miasto pozwoli przekazać lub sprzedać.

Karl Abraham von Zedlitz und Leipe

 Czternastą działkę dodano 17 września 1796 roku. Osadą zarządzał minister państwowy, którego pełne nazwisko brzmi Karl Abraham von Zedlitz und Leipe, od którego nazwiska wzięła się nowa nazwa – ZedlitzfeldeKim był? Ówcześnie był jedną z ważniejszych postaci w kraju. Był ministrem sprawiedliwości, ministrem do spraw kościelnych oraz szkolnictwa. Szczerze? Maturzyści powinni mieć go na czarnej liście, bo to jemu przypisuje się opracowanie znanego nam dziś egzaminu maturalnego – ówcześnie egzaminu dojrzałości, który miał otwierać drogę do lepszego zatrudnienia oraz pozwalało na wniosek o przyjęcie na uniwersytety. Urodził się na Dolnym Śląsku, w dzisiejszym Czarnym Borze, w 1731 roku. Przez dekady był związany z okolicą Śląska i z Wrocławiem. U schyłku życia musiał konkurować o względy na dworze z innymi postaciami, między innymi z przeciwnikiem Fryderyka II, a jednocześnie doradcą następcy króla. Spór z Johannem von Wöller przypłacił stanowiskiem na koszt oponenta, chociaż i sam Wöller po śmierci Fryderyka II „skończył się” politycznie. W latach 1788 i 1799 był dyrektorem Akademii Rycerskiej w Legnicy. Zmarł 18 marca 1793 roku w swojej posiadłości w dzisiejszej wsi Czerńczyce (dawne Kapsdorf), 27 kilometrów na południowy zachód od Wrocławia

Karl von Zedlitz „powrócił” w spektakularny sposób niedawno – w 2009 roku gdy we wsi Walim (dawne Wüstewaltersdorf) odkryto kryptę. W niej znajduje się 13 trumien, a jedna z nich po badaniach okazała się należeć właśnie do Karla von Zedlitz. Jednym z odkrywców był Łukasz Kazek, popularyzator historii prowadzący wiele programów historycznych oraz kanał „History Hiking”. Ciało dawnego zarządcy wsi Zedlitzfelde (Siedlice) zachowało się w bardzo dobrym stanie – zostało zmumifikowane. Według odkrywców gdyby spojrzeć na twarz dawnego ministra, wciąż widać było zmarszczki.

Czy Karl von Zedlitz kiedykolwiek odwiedził osadę jaką zarządzał na Pomorzu? Nie mam ku temu żadnych informacji. Według dokumentacji z 1865 roku majątek wsi stanowił młyn wodny, grupa kolonistów (28 osób), 1 budynek szkoły, 25 domów mieszkalnych, 29 budynków gospodarczych. W połowie XIX wieku miało w dawnym Ziedlitzfelde mieszkać 301 mieszkańców podzielonych na 66 rodzin. Tutaj warto zaznaczyć, że 34 rodziny spośród społeczności nie były stałymi mieszkańcami wsi – były to rodziny pracownicze. Wśród pracowników znaleźć można było drwali, stolarzy, mistrza kowalskiego z uczniem i czeladnikiem, szewca, sprzedawcę artykułów spożywczych oraz oberżystę. Majątek żywy w 1865 roku miało stanowić 17 koni, 30 krów i młodego bydła, 30 owiec, 25 świń, 15 kóz. O istniejącym we wsi młynie wodnym świadczy wzmianka z 7 kwietnia 1758 roku oraz z 3 listopada 1761 roku, skąd pochodzi tytuł własności. Status prawny młyna zmienia się 19 stycznia 1803 roku, gdy właściciela uznano za zastawnika i nakazano prawny zwrot nieruchomości. Jednak własność nadano ponownie wyrokiem z 1 kwietnia 1824 roku. W 1833 roku dzierżawa młyna wynosiła 20 talarów oraz 5 talarów w złocie, przeznaczone na 5 nowych domów we wsi.

Kościół w Siedlicach, plac sportowy

Wjeżdżając do dawnego Zedlitzfelde, a dzisiejszej wsi Siedlice po lewej stronie drogi, krótko przed ostrym zakrętem stał kościół. Według różnych danych miał powstać w 1905 roku. Posiadał niewielką wieżę z hełmem i dzwonnicą. Przetrwał wojnę oraz był po wojnie użytkowany, jednak wg różnych informacji miał być uszkodzony przez burzę na początku lat siedemdziesiątych, po czym rozebrany. Dziś w okolicy kościoła znaleźć można resztki cegieł – tutaj jednak można podejrzewać, że część z nich może być po prostu nawieziona w to miejsce jako utwardzenie drogi leśnej. W pobliżu miejsca, w którym stał kościół w Siedlicach postawiono pamiątkowy krzyż – widać go po lewej stronie wjeżdżając do wsi od Leśna Górnego. Obok drzewa i krzyża znaleźć można złączone zaprawą cegły – czy to pozostałość po kościele czy powojenny gruz? Po I Wojnie Światowej nauczycielem miał być weteran Wielkiej Wojny pan Max Raschke, w latach trzydziestych pan Lux, a ostatecznie do 1945 Otto Rojahn. Domy po prawej stronie zjeżdżając od Leśna Górnego, obok kościoła, miała zamieszkiwać pani Gisela Groth. Pastorem w 1941 roku wg publikacji pana Bergunde był joannita Albrecht von Hennigs, zmarły w Hamburgu w 1989 roku. W ostatnich latach wojny kolejnym pastorem był Jendersie z Tanowa (Falkenwalde). Ostatnie niemieckie nabożeństwo odbyło się 24 grudnia 1945 roku. Już po zakończeniu wojny. W pobliżu kościoła stoi dziś krzyż, który był częścią polsko-niemieckich obchodów. Tu warto wspomnieć postać księdza Jana Kazieczko z Polic, który prowadził wydarzenie.

Pomiędzy lokalizacją kościoła, a pętlą autobusową po zachodniej stronie znajdują się jeszcze ruiny po kilku małych obiektach oraz dziś już pokryta drzewami polana. Przed wojną znajdował się tam Sportplatz, czyli plac sportowy. Według prasy z drugiej połowy lat trzydziestych odbywały się tam ćwiczenia i rozgrywki „wiadomej” młodzieżówki.
Wśród różnych opowieści znajdujące się po wschodniej części Siedlic ruiny zachowane do wysokości parteru (wraz z piwnicą) to pozostałości leśniczówki – nawet taka lokalizacja została dodana do Google Maps. Nie jest to prawdą. Leśniczówka stoi do dziś i jest domem mieszkalnym – to ceglany budynek z ładną frontową fasadą, o numerze 14, wcześniej mieszkańcem był Hans Roggow. Masywne ruiny we wschodniej części osady, na skraju lasu, przy leśnej drodze to pozostałości willi – ostatnim właścicielem był doktor Holtz. Wcześniej jej nazwa podawana jest jako Villa Troschel. Obiekt ten miał być „okupowany” przez rosyjskich cywili w zimie 1945/1946. Wcześniejszym właścicielem artysta Hans Troschel (1889-1979), syn doktor Elise Troschel. Mieszkał w Siedlicach od lat dwudziestych do momentu aż willa została sprzedana w 1934 roku, dla dyrektora urzędu pracy nazwiskiem Holtz. Dawnym mieszkańcem, który spędził w Siedlicach tylko cztery pierwsze lata był Dietrich Schüttpelz, którego Elise była babcią, a Hans miał być wujkiem. 

Łącznie w 1942 wieś Zedlitzfelde miała składać się z 57 domów, wśród nich były sklepy kolonialne, szkoła dla 60 dzieci, zajazd i posterunek policji dla jednego funkcjonariusza. W czasach działania polickiej fabryki benzyny syntetycznej duża część mieszkańców pracowała w tym gigantycznym zakładzie. Burmistrzem przed wojną miał być pan Raschke, a prowadzącym drugi z zajazdów (Drei Linden / Trzy Lipy) pan Richard BertzWedług powojennej publikacji spisanej przez dawnych mieszkańców w Siedlicach istniała willa” Waldfrieden„, którą zamieszkiwał pan o nazwisku Jagow, urzędnik administracyjny kolei państwowych. Willa ta stała na północ od cmentarza, dziś jej pozostałości zarósł las. Wyżej wspomniana willa doktora Holtz należała do dyrektora opisanego wyżej urzędu pracy, zaś prawnik pan Struck miał dom naprzeciwko restauracji „Deutsche Haus„, jaką prowadził Karl Berndt. Do tego tuż przed wojną mieszkał tu mistrz kamieniarski Richard Dürrbaum. Piekarnię prowadzili państwo Rosenfeldt, w dzisiejszym białym domku numer 23. Innym mieszkańcem był August Dürrbaum. W trakcie II Wojny Światowej wokół dzisiejszych Siedlic powstał szaniec obrony przeciwlotniczej widoczny do dziś podobnie jak wejścia do schronów. Fotografie z obrony przeciwlotniczej w dawnym Zedlitzfelde pokazywał Dominik, pod tym adresem.

Sama wieś lekko ucierpiała – według publikacji dawnych mieszkańców bomby miały spalić między innymi wspomnianą restaurację, transformatorownię, a także zabić część mieszkańców. Rodzina Hofmeister (Grete, 2 dzieci i babcia) miały stracić życie w parku we wsi w 1943 roku, po uderzeniu bomby. W dzisiejszym niemieckim Travemünde znajduje się tablica pamiątkowa zawierająca polskobrzmiące nazwisko związane z osobami zmarłymi w Siedlicach Leselotte Czarnowski, lat 16, ofiara tyfusu, 1945. W szkole uczyli się również Elisabeth Galitzki oraz Hans Czarnowski. Hans w okresie publikacji książki miał mieszkać na wyspie Uznam. Członkowie rodziny Czarnowski odwiedzili Siedlice w 1993 roku.

Pisząc ten długi post mógłbym przetłumaczyć wiele detali o rodzinach, wydarzeniach i postaciach, jakie związane były z dzisiejszą wsią Siedlice (dawne Zedlitzfelde), jednak ktoś zrobił to dużo lepiej – pan Bergunde zamieścił na swojej stronie gigantyczne opracowania w formie PDF, z masą opisów i fotografii. W taki sposób buduje się kontakty transgraniczne – publikacje pełne są nie tylko tematów przedwojennych, ale też pełne są wspólnych fotografii wykonanych dekady później, z dzisiejszymi mieszkańcami, wymieniając w książkach podziękowania dla nich. Przykładem tego, że po dekadach od wielkiej wojny możemy patrzeć na siebie inaczej jest sytuacja z 2019 roku – gdy odezwali się do mnie potomkowie… amerykańskich lotników. Ci w trasie do Polski tropem ojca byli również w Niemczech na wycieczce, gdzie w restauracji rozmawialiśmy z niemieckimi właścicielami i gośćmi, o historii, o tym że potomkowie lotników którzy walczyli w II Wojnie Światowej przyjechali do Polski. Śladem ojca. Właściciele i goście byli zaskoczeni, ale nikt nie patrzył na nas z niechęcią – wręcz przeciwnie. Polacy, Niemcy… i Amerykanie. W przyjaźni! 

Bo od wojny minęły dekady – mamy moralny nakaz pamiętać i uczyć o niej kolejne pokolenia, ale jednocześnie mamy moralny zakaz czuć dziś nienawiść do dzisiejszych pokoleń za winy odległych już generacji…

Zajrzyj w okolicę!

Po prawej stronie znajdziesz mapę z lokalizacją omawianego tematu. To mapa interaktywna!

Możesz ja kliknąć i oddalić widok kółkiem myszy, co pozwoli Ci zobaczyć inne posty znajdujące się w tej okolicy. Możesz użyć „Mapy Historycznej” Szczecina, by zobaczyć ją w pełnej formie. Wiele postów znajdujących się w bliskiej odległości gromadzi się w grupy – je możesz rozdzielić kliknięciem na ikonę.

Travelers' Map is loading...
If you see this after your page is loaded completely, leafletJS files are missing.

Poprawka?

Kliknij i daj znać!

Ostatnia aktualizacja 1 rok temu

Możesz znaleźć ten post na naszej grupie Facebook „Szczecin Znany i Historycznyklikając na ikonkę po prawej stronie. Prócz tego postu znajdziesz tam wiele innych, które nie są publikowane na naszej stronie. Masz coś ciekawego w temacie historii Szczecina? Nasza grupa to właśnie miejsce dla kogoś takiego jak Ty!

Post na FB

Skomentuj na Facebooku lub podziel się postem ze znajomymi!

Dodaj komentarz

Historyczny Szczecin