Szczecińscy "patrioci" pragną na każdym kroku pomników generałów, królów lub dowódców krzycząc "Tu jest Polska!", inni mówią zaś, że powinniśmy szanować całą historię Szczecina i w dzisiejszym polskim mieście też powinno być miejsce dla zasłużonych dawnych mieszkańców tego miasta. Może pogódźmy się? Upamiętnijmy w dzisiejszym Szczecinie polskiego bohatera, który żył... w Stettinie... I ratował Polaków.
Fascynująco wyglądają starcia osób, które sprzeciwiają się takim nazwom, jak Rondo Hakena w Szczecinie, argumentując iż powinniśmy tylko dbać o powojenną historię miasta, z osobami jakie mają inne zdanie. Przypomina to trochę bitwę zajęcy. Są postacie, które zarówno są Polakami, jak i mieszkańcami przedwojennego miasta, a o których nie mówi się w Szczecinie. Zawsze uważałem, uważam i uważać będę, że powinniśmy w Szczecinie tworzyć patriotyzm lokalny – szukać postaci, jakie nas łączą, a nie dzielą. Tworząc nazwy ulic, placów, rond powinniśmy kierować się postaciami stąd – ze Szczecina lub bliskich okolic, które w jakiś sposób zasłużyły się dla miasta. Powinniśmy zarówno doceniać pracę wielkich postaci przedwojennych, z jakich osiągnięć dziś korzystamy – wszak polskie dziś szpitale, zabytki, domy opieki czy najstarsze szkoły postawili jeszcze Niemcy, jak i powinniśmy doceniać postacie powojenne. Oczywiście postacie przedwojenne powinny być wyjątkami, z wyraźnie zbadanym wątkiem – jak Quistorp, Haken, Ackermann, Robien i inni. Z drugiej jednak strony mamy postać, która była zarówno Polakiem, bohaterem ryzykującym życie, jak i mieszkańcem dawnego Stettina i postacią przedwojenną. Jest ktoś taki, kto zaspokoiłby żądania turbopatriotów o postać wyłącznie polską, a jednocześnie byłaby to postać „stettińska” z dawnego świata? Jest taka postać, dla 99,99% mieszkańców Szczecina kompletnie nieznana, za to bardzo mocno godna upamiętnienia w mieście – bohater opracowania ryzykował życiem, by uratować Polaków w niemieckim Stettinie i niestety… Miłość do ojczyzny oraz polska narodowość sprawiła, że przypłacił to życiem w 1944 roku.
Dziękujemy za WASZE wsparcie! 💝
Czy w Stettinie mieszkali Polacy? Tak! Mieli nawet swoje przedstawicielstwa!
To pytanie pada czasami w komentarzach – czy Polacy mieszkali w Stettinie? Uznałem, że lekko wejdę głębiej w małą publikację, którą czytałem kilka miesięcy temu – były to wspomnienia Antoniego Szumana. Jego wątek znaleźć można w kilkunastu publikacjach dostępnych również cyfrowo poprzez wirtualne repozytoria oraz wspominany jest w publikacjach dotyczących innych członków jego rodziny – między innymi w publikacji Muzeum Historii Polski na temat Wandy Szuman (Dziennik Toruński, nr 31). Prócz tego jego wątek jest marginalnie wspomniany w publikacji dotyczącej Stefana Szumana, jego stryjem był właśnie opisywany Antoni Henryk Szuman, urodzony w 1867 roku. Drugie imię otrzymał po swoim ojcu, o którym mamy dziś sporo publikacji, a pisano nawet w roku jego śmierci w Dzienniku Poznańskim. Henryk Szuman był zasłużonym człowiekiem, publicystą, posłem i aktywistą niepodległościowym. O jego synu – Antonim – dziś mówi się niewiele, a może okazać się, że dla Szczecina powinna być to postać niezwykle zasłużona. Detale rodzinne znaleźć można w źródłowych materiałach rodzinnych córki Antoniego oraz w małych fragmentach w książce Leszka Szumana „Życie po Śmierci”. Fotografie z książki bohatera, w oryginale (na mojej półce), po remasteringu załączam do galerii. Jeden z postów na temat Polaków, którzy trafili do obozu w dawnym Altdamm (Dąbiu) pisałem już wcześniej – u góry znajduje się lista kategorii, tam wyszukujemy „I Wojna Światowa”. Dziś spróbujemy podejść do innych postaci, które wymienia Szuman w swoich wspomnieniach z Szczecina sprzed 100 lat. Jak zapisał w swej późniejszej książce był w Szczecinie od 1897 do 1919 roku lub do 1920 roku, zapisując we wspomnieniach nazwiska ówcześnie mieszkających w mieście Polaków, a także ich losy oraz budowę polskich przedstawicielstw. Wspomnienia poniższego bohatera mam w domu w oryginale. Post ten jest znacznie rozszerzoną publikacją z portalu Facebook z 2021 roku.
Antoni Szuman, zapomniany bohater
Z jednej strony modne, z drugiej często z przymusu było w dawnych Niemczech ukrywanie polskiego nazwiska – mimo batalii sądowych (które wygrał) Antoni Szuman też swoje nazwisko ukrywał. Był według wspomnień pracownikiem lub posiadaczem firmy o nazwie F. C. Reincke. Gdy przejrzymy księgi adresowe z okolic wspomnień Pana Antoniego odnajdziemy firmę Hermanna Reincke, dokładnie o tej samej nazwie, o której pisze. Według kilku publikacji wspominających pana Szumana (Rocznik Toruński z 2004) miał studiować za granicą technikę budowy mostów. Źródło to mówi, że właścicielem firmy Reincke był miał być ojciec kolegi, jaki sprowadził go do Szczecina. Była to firma budowlana, jakiej kantor znajdował się przy dawnej Kaiser-Wilhelm-Strasse 10, czyli przy Jana Pawła II. Dziś to miejsce znajdowałoby się przy Alei Fontann.
Fabrykę zaś miał przy Freiburgerstrasse, czyli Stanisława Kujota, to zachodni teren Łasztowni, obok Parnicy. Praca nie szła dobrze, a nasz bohater mierzył się z wieloma problemami z uwagi na budowanie mu opinii „rewolucjonisty”. No cóż, łatka „Polaka” była naklejana i jemu i jego córkom, a on sam był nawet aresztowany. To wykorzystała konkurencja do powolnego niszczenia jego działalności. Do Szczecina miał przyjechać w 1897 roku z córką Haliną, pracując również w stoczni Vulcan, a następnie w firmie Reincke & Co Stettin budować między innymi elementy do słynnych dziś Wałów Chrobrego. Firma tworzyła też obiekty użyteczności na szczecińskim cmentarzu. Według kilku wzmianek Antonii Szuman miał być cenionym pracownikiem firmy Reincke & Co, a swoje „dłonie” w dzisiejszym Szczecinie odcisnąć w wielu miejscach – w porcie, w budynku poczty przy ulicy Dworcowej oraz na Wałach Chrobrego – teoria o poczcie jest mało prawdopodobna, gdyż budynek ukończono w 1874 roku.
Wspomina w swojej książce Szczecin również po I Wojnie Światowej i pojawia się w księgach jako Anton Szumann, dyrektor firmy mieszkający przy Bismarckstraße 9, II piętro. Dziś to ulica Edmunda Bałuki (stara Obrońców Stalingradu), blok na przeciwko parku Andersa. Riecke już w księgach nie występuje. Pan Szuman wspomina, że około 1% ludności Szczecina stanowili wtedy Polacy, około 2000 osób, jednak w większości nie byli to ludzie świetnie wykształceni. Pan Szuman wspomina siebie, jako inżyniera, pracownika magistratu przy budowie portu. Słowa wstępne w swoich wspomnieniach z początku XX wieku Antoni zaczyna słowami: „(…) aby dzieci moje, rodzone i wychowane na obczyźnie pozostały 100%-wymi Polakami – zadanie to wypełniłem. (…)
Pozostałości działalności Szumana w Szczecinie
Czy są jakieś miejsca, które powinniśmy zaznaczyć na mapach miasta w tym temacie? TAK! Według publikacji z 1914 roku o budownictwie jest obiekt, który postawiła firma Reincke & Co, dla której pracował Antoni Szuman. Według księgi z 1914 roku był on ówcześnie zarządcą tej firmy. Obiektem, jaki stoi do dziś, a jaki wykonała Reincke & Co jest niewielki domek nad zbiornikami dawnego Reinwasserbehälter Zabelsdorf, czyli obiektu, który dziś znajduje się przy Warcisława 29. W powyższej galerii znajdziesz fotografie obiektu z dawnej publikacji oraz z 2024 roku. Niestety „domek” ten jest całkowicie zapomniany na kartach historii Szczecina, może nie licząc opracowań dotyczących historii wodociągów pana Pawła Guta. Ale jednak zaginiony jest (do tego postu?) temat firmy, jaka obiekt postawiła i postaci za tym budynkiem.
Polonia stettińska
We wspomnieniach znajdziemy też informację, że mimo pobytu w Szczecinie od ostatnich lat XIX wieku był też w rosyjskim więzieniu w 1903 roku. To miało zwiastować koniec jego kariery, jaką budował w Niemczech. W prasie miała pojawiać się informacja, że inżynier Szuman, właściciel firmy F. C. Reincke został aresztowany w Rosji. Wszyscy mieli proponować mu zakończenie prac po powrocie, ale jednocześnie ogłaszali, że chcą „nie mieć z nim później nic wspólnego”. Córki prześladowano i wyśmiewano na ulicach krzykami „Russen, Russen”, zaś samego Antoniego aresztowano w Hamburgu, uznając że mógł być rosyjskim szpiegiem. Udało mi się odszukać dużo więcej detali o jego rodzinie w sposób, w jaki zapisywali je Niemcy w trakcie jego pobytu w Szczecinie. Córka Halina urodziła się 7 listopada 1898 roku w Szczecinie, a „ojcem” był Anton Vincenz Szuman, zaś matką Sophie Helene Szuman, prawdopodobnie Zofia. Na marginesie aktu urodzenia znajdziemy notkę o tym, że jego nazwisko zapisywano również „Schumann”. Drugą córką Antona i Zofii była pani Isabella Szuman, urodziła się w Szczecinie 7 czerwca 1905 roku.
Skład założycielski polskiego towarzystwa
Według wspomnień polska rada narodowa w Szczecinie zawiązała się 1 grudnia 1918 roku. Jej skład w akapicie poniżej.
- Prezes Ignacy Banachowski (wymieniony wyżej)
- Sekretarz Dembiński, przez krótki czas
- Sekretarka Halina Szumanówna (partnerka Antoniego)
- Skarbnik Pierzchała, przez krótki czas
- Skarbnik Marcin Kamprowski, krawiec, mieszkający przy Kronprinzesnstrasse 17, II piętro. Kamienica stoi do dziś, to aktualna Rayskiego.
- Władysław Stanek, oficer i były urzędnik pocztowy, mieszkał przy Hohenzollernstrasse 59, II piętro. Dziś to Krzywoustego.
- Józef Czaplicki, sprzedawca towarów kolonialnych z Sternbergerstrasse 3. Dzisiejsza Langiewicza.
- Zygmunt Biskupski, hydraulik, mieszkał przy Konig-Albert-Strasse 14. Dzisiaj to ulica Śląska, adres nie istnieje.
- Mieczysław Włodarski, mieszkał przy Alte Falkendwalderstrasse 6, I piętro. Dzisiaj to Więckowskiego, kamienica stoi do dziś.
- Pan Gapski
- Ksiądz Siara
We wspomnieniach Pana Szumana znajdziemy też prodokóły (tak, przez Ó) rady ludowej miasta Szczecina. Wśród nich można wyczytać o tym, że Pan Gapski przedzierał się ze Szczecina, by walczyć w powstaniu wielkopolskim, niestety został ujęty na granicy. Nasza rada ludowa w Szczecinie działała bardzo prężnie, bo informowała polski konsulat w Berlinie oraz interesowała się żywo jeńcami wielkopolskimi, którzy trafiali do Altdamm (Dąbia). Dalej czytamy, że Antoni Szuman osobiście był 22-go lutego 1919 roku w obozie jenieckim w Dąbiu. Przekazał 500 marek dla księdza Kuratusa Kowalka z Dąbia, zgodnie z uchwałą, na potrzeby polskich jeńców.
Pomoc Polakom po Powstaniu Wielkopolskim
Fragment wiersza z wspomnień pana Atoniego Szumana:
(...) Tak on był z nami, kiedy w zaślepieniu, Niemcy nas jeszcze o swe zbrodnie winią.
On mówił wtedy nam o przebaczeniu.
Odpuście Niemcom - nie wiedzą co czynią.
Z nami był, gdyśmy stanęli w Altdammie, z naszymi trupy i ranionych wielu.
Tu nam pomocne swego sługi ramię, zesłał i w księdzu dał pocieszyciela.
(...)
Czytając wizyty Pana Szumana w obozie w Altdamm dowiadujemy się, że nie mówił po angielsku, a jako tłumacza zabierał córkę Halinę. Dzięki rozmowom z kilkoma oficerami amerykańskimi nawiązał przyjaźnie, wymieniając ich nazwiska – Hutzler, Holmes, Taylor. Oficerowie amerykańscy odwiedzali Szumana w jego domu w każdy weekend. W podzięce od jednego z nich otrzymał zdjęcie z dedykacją.
Potwierdza się to, co opisywałem w innych artykułach podając dokumenty – polscy więźniowie walczący dla Rosjan, a będący jeszcze w Altdamm (Dąbiu) mieli lepszy wikt na amerykańskich racjach, powstańcy wielkopolscy karmieni przez Niemców cierpieli nędzę. Udało się opracować formę „kontrabandy”, by wielkopolanie mogli otrzymać więcej żywności. Wśród dalszych wspomnień znajdujemy kolejną ciekawą fotografię – żołnierzy polskich biura pocztowego w obozie w Altdamm (Dąbiu). Wymienieni są z nazwisk: Hanasz, Rutkowski, Leśny, Wojewódzki, Bykowski, Grzęda.
Starano się ukryć poznaniaków w formie rolników, którzy jadą do pracy – zarówno Pan Szuman jak i Czaplicki nocowali u siebie polskich powstańców, którym następnie załatwiali bilety kolejowe do Polski. Wymienia kilku tych, którzy dzięki nim uciekli do Polski: Nowak, Mikołajczyk, Golski, Kornobis, Brzeziński.
Dla Polaków? Warto nadstawiać karków!
Jak wspomina Pan Szuman niewiele brakowało, a doszłoby do wpadki i możliwe, że członkowie rady polskiej stanęliby przed stwórcą – odkryto, że pasażerowie pociągów niezbyt przypominają rolników. Zadzwoniono do obozu w Altdamm, ale na szczęście sprawa trafiła na odpowiednią osobę – Władysław Stanek zmienionym głosem podał się za kapitana obozu. Z sukcesem.
Mógłbym opisać słowo po słowie całą historię, jaką spisał Antoni Szuman w swojej krótkiej książce „Na usługach powstania wielkopolskiego 1919 w Szczecinie”, ale wydaje mi się, że lepiej będzie skrócić wszystkie wątki do tego postu. Wśród opublikowanych w jego książce nazwisk znajduje się jeszcze Kazimierz Mitz oraz bardzo obszerna lista zapisanych polskich postaci z obozu w Altdamm (Dąbie). Według wczesnego spisu z 11 kwietnia 1919 roku było to 83 mężczyzn, kolejnych ponad 70 spisano jako internowanych. Niemcy nie chcieli z góry wypuszczać Polaków, jednak Antoni Szuman interweniował w berlińskim ministerstwie wojny otrzymując taką zgodę, następnie osobiście kierował grupą niemal stu osób w drodze na dworzec kolejowy. Sprawy nie szły dobrze, ale retoryka pana Szumana była górą – w kłótni z delegatowi o nazwisku Rothe mocno „wyperswadował, że to nie oni decydują kto jedzie, a polski konsulat. Niemcy „stawiali się” groźbami – pan Antoni wspomina, że zjawił się u niego w kamienicy żołnierz nakazujący mu stawienie się u kapitana niemieckiego, w obstawie z 4 innymi żołnierzami. Nie ugiął się, a kapitan na spotkaniu zaatakował go za wystawianie paszportów. Nasz bohater zaprzeczył – nie wystawiał ich, a jedynie poświadczenie, że dany Polak jest znany radzie ludowej w Szczecinie i rada poświadcza o jego narodowości. To sprawiło, że kapitan chciał pieczęć polskiego towarzystwa skonfiskować uznając takie działanie za niezgodne z prawem. Wśród polonii w Szczecinie chodziły pogłoski, że Antoni Szuman zostanie niedługo aresztowany. Ciekawostką jest, że pan Antoni wspomina o zaprzyjaźnionych Niemcach, jacy mieli poświadczyć kapitanowi i wstawiając się o pozwolenia. Z Niemką, którą we wspomnieniach z wiadomych powodów cenzuruje do litery N jedzie pociągiem do Poznania, a w trakcie podróży mężczyźni zostają od kobiet rozdzieleni i jadą w osobnych pociągach. Odrobina szczęścia sprawiła, że jeden z kapitanów machnął ręką i powiedział: „Ze Szczecinem mamy wiecznie problemy” i przestał interesować się brakiem dokumentów oraz pozwoleniem na wyjazd dla Szumana. Po wielu perturbacjach Antoni Szuman ostatecznie otrzymuje paszport poznański i tam trafia z przedwojennego Stettina.
Widzę BŁĄD, mam sugestię!
Ostatnia aktualizacja 8 miesięcy temu
Możesz zgłosić problem lub propozycję rozwinięcia guzikiem poniżej lub dołącz do nas na forum dyskusyjnym.
Twórca całego tego zamieszania na Szczecin Znany i Historyczny, grzebiący pod każdą przedwojenną cegłą w Szczecinie. Dreptus okolicznus, gatunek pospolity. Droniarz, miłośnik ciemnego piwa, tematyki II Wojny Światowej. Codziennie? Po prostu brodaty brzydal.